Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd Pracy w Suwałkach. Kierownik: Ciągle im się coś nie podobało

hel
Helena Wysocka
Ciągle coś im się nie podobało, buntowali innych kierowców, negowali grafiki i nie chcieli pracować w dni wolne – tak dzisiaj (18 lipca) o zwolnionych z pracy kierowcach komunikacji miejskiej mówił ich bezpośredni przełożony Piotr Wasiukow w suwalskim Sądzie Pracy. Dodał też, że kierowcy szantażowali go, a jeden ze zwolnionych nawet groził pobiciem i postępowanie w tej sprawie wciąż prowadzą organy ścigania

W Sądzie Pracy czterej byli kierowcy „empeków” domagają się cofnięcia wręczonych im na początku tego roku wypowiedzeń. Podnoszą, że stracili posady nie ze względów merytorycznych, lecz w odwecie po tym, jak w spółce doszło do protestu. Przypomnijmy, że kierowcy żądali podwyżek płac, a gdy ich nie otrzymali przynieśli zwolnienia lekarskie. To spowodowało, że nie wszystkie autobusy miejskie wyjechały w trasę, zawieszono około 100 połączeń. Kilka dni później prezes spółki zdecydował, iż część usług powierzy zewnętrznej, olsztyńskiej firmie. I tak się stało, ale konsekwencją tej decyzji była redukcja zatrudnienia.
- Z umowy podpisanej z podwykonawcą wynikało, że pracę straci dziesięć osób – mówił Wasiukow.
Do ich wytypowania została powołana w firmie specjalna komisja. Oceniała ona wiele czynników, m.in. dyscyplinę pracy, sposób zwracania się do przełożonych, czy wpływ na atmosferę w firmie. Wczoraj kierownik ZKM mówił w sądzie, że zwolnieni otrzymali najmniej punktów, ponieważ ciągle coś im nie pasowało.
- Dyskutowali ze mną na temat grafiku pracy i to w sposób niegrzeczny, np. mówiąc: Masz to natychmiast zmienić – przekonywał sąd. – Szantażowali, że jeśli nie zmienię dokumentu to pójdą na zwolnienia, buntowali innych kierowców i nie chcieli pracować na wolnym. Gdy próbowałem do nich się dodzwonić, nie odbierali telefonu.
Pojawił się też zarzut, że jeden ze zwolnionych szoferów miejskim autobusem zjechał z trasy, aby podwieźć swojego kolegę. – Absencji chorobowej absolutnie nie brałem pod uwagę – przekonywał kierownik ZKM.
Podobnie jak stażu pracy, na co zwrócił uwagę obrońca kierowców. – W mojej ocenie nie ma to żadnego znaczenia dla jakości pracy – dowodził kierownik Wasiukow.
A to właśnie m.in. podnoszą kierowcy. Przypominają, że przepracowali w spółce po kilkanaście lat, nie mieli żadnych kar. A mimo to w ocenie komisji wypadki gorzej niż nowo przyjęci pracownicy.
Proces będzie kontynuowany, w charakterze świadka ma być przesłuchany jeszcze m.in. prezes spółki miejskiej Dariusz Przybysz, który uważa, że zwolnieni kierowcy powinni mieć żal przede wszystkim do siebie. Nie pozostawili bowiem pracodawcy żadnego wyboru.
- Musiałem wprowadzić zewnętrzną firmę, aby zrealizować zawartą z urzędem miasta umowę – tłumaczy.
Orzeczenia w tej sprawie można się spodziewać po wakacjach.

Zobacz koniecznie: Oddając krew ratujesz życie - dlaczego warto oddawać krew?[/i]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto