Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzic na odwyku od szkoły. Czy można nie brać udziału w bitwie o oceny? Rodzice oddają kontrolę nad ocenami dzieciom. Szansa na sukces?

Sylwia Żmijewska-Kwiręg
Czy rodzice muszą odrabiać lekcje z dziećmi? Warto oddać dzieciom kontrolę nad szkołą i nauką.
Czy rodzice muszą odrabiać lekcje z dziećmi? Warto oddać dzieciom kontrolę nad szkołą i nauką. freepik.com
Temat prac domowych i uczenia się w domu wywołuje od lat dyskusje. Ujawniają się różne poglądy, pojawiają różne propozycje - od całkowitego zakazu np. prac domowych po określenie jednostki czasu, jaki dziecko może spędzić nad lekcjami w domu. Głos zabierają uczniowie, nauczyciele i rodzice. To moment, w którym ci ostatni balansują między rolą natarczywego kontrolera i wyrozumiałego rodzica, a troska o przyszły sukces edukacyjny dziecka walczy ze zdrowym rozsądkiem. Jak nie dać się zwariować i znaleźć złoty środek? Odpowiedź na to pytanie zna Sylwia Żmijewska-Kwiręg, dyrektorka Centrum Edukacji Obywatelskiej, która kieruje działem „Szkoła ucząca się”.

Spis treści

Artykuł z cyklu: „To nie jest na ocenę” powstał we współpracy z Fundacją Centrum Edukacji Obywatelskiej .

Czasem lepiej nie naciskać na oceny

Powstało wiele artykułów o liczbie godzin spędzanych nad lekcjami. W sieci szerzą się rodzicielskie anegdoty o poszukiwaniu dyni na poniedziałkowe zajęcia czy rodzinnym malowaniu plakatu na lepszą ocenę. Z rozmów ze znajomymi matkami i ojcami wiem, że rodzice sprawdzają zeszyty, piszą za dziecko wypracowania lub mocno ingerują w ich treść. Sami biorą się do prac domowych, obawiając się, że dziecko sobie nie poradzi lub że wyniki (oceny?) będą niezadowalające.
Temat szkoły w domu obecny jest do ostatnich godzin dnia: „Spakowałeś się?”, „Masz jutro jakiś sprawdzian?”, „Czy na pewno wszystko odrobiłeś?”, „Co z tym dodatkowym zadaniem…”. To już nie anegdoty i zasłyszane z rozmów sytuacje - to także moje pytania sprzed kilku lat.

Oddaliśmy kontrolę dzieciom. Zdrowe podejście do edukacji?

Historia Sylwii i Tomasza, rodziców trojga dzieci, daje do myślenia.

Mamy dwoje dzieci w wieku szkolnym (obecnie 4 i 1 klasa szkoły ponadpodstawowej). Starszy syn nas szybko ustawił do pionu, mówiąc „Jak mam się nauczyć, skoro chcecie to zrobić po swojemu”. Tu było łatwo odpuścić - dobra pamięć, koncentracja na lekcji, umiejętność szybkiego i trwałego uczenia się dawała jemu i nam poczucie bezpieczeństwa, że sam wszystko ogarnie.
Z młodszą było inaczej - wydawało nam się, że wymaga od nas ciągłego sprawdzania, motywowania, przekonywania, tłumaczenia. W czasie edukacji zdalnej już nie tylko kontrolowaliśmy aktywności edukacyjne po szkole, ale też te na onlajnie (czy ma dostęp do kamery, czy ma przygotowane podręczniki, czy nie siedzi w telefonie itp). Okazało się, że nawet w sprawach, w których doskonale dałaby sobie radę, córka zaczęła prosić nas o pomoc, weryfikowała z nami, czy coś zrobiła dobrze. Chcieliśmy dobrze, a wyszło…gorzej. Mimowolnie odebraliśmy naszemu dziecku poczucie sprawczości i wiary we własne możliwości. I wtedy powiedzieliśmy STOP. Przede wszystkim sobie. Trwa to już kilka lat i objęło newralgiczne momenty edukacji naszych dzieci - ósmą klasę obojga, a teraz czas przedmaturalny jednego z nich i pierwszą klasę nowej szkoły.

Co przestaliśmy robić, nie przestając wspierać naszych dzieci?

  • Nie sprawdzamy codziennie dziennika elektronicznego. Nie instalujemy aplikacji mobilnej. Nie zaglądamy do sekcji z ocenami.
  • Wchodzimy do dziennika elektronicznego tylko wtedy, gdy dostajemy powiadomienie o wiadomości od nauczyciela oraz sygnał od dziecka o konieczności usprawiedliwienia nieobecności. Robi to tylko jedno z nas.
  • Nie pytamy o planowane sprawdziany, oceny czy prace domowe. Wiemy o nich tyle, ile nam powiedzą. Bywa to miłą lub niemiłą niespodzianką.
  • Nie pytamy o oceny kolegów. Nie porównujemy naszych dzieci. Każde z nich musi włożyć zupełnie inny wysiłek, ma inne możliwości, w inny sposób się uczy.
  • Nie namawiamy dzieci do poprawiania ocen - zostawiamy to ich decyzji.
  • Nie oglądamy ich zeszytów - starszy ich nie prowadzi, notuje gdzie popadnie; młodsza dba o ich wygląd, porządkuje notatki po swojemu.
  • Jeśli proszą nas o sprawdzenie zadania, nie poprawiamy błędów, tylko zadajemy pytania, które pomagają im lepiej zrozumieć, gdzie i dlaczego się pojawia błąd.
  • Nie nagradzamy za wyniki, ale zawsze świętujemy koniec roku (niezależnie od świadectwa) i początek roku.

Organizujemy bezpieczne warunki do uczenia się w domu

  • Tak organizujemy naszą przestrzeń i życie rodzinne, by uwzględniać w nich potrzebne dzieciom czas i przestrzeń na czytanie, uczenie się (jeśli chcą i to planują), odpoczynek.
  • Dbamy o to, by miały spokojne warunki, dobre oświetlenie, ciszę. Pracują bez rozpraszaczy.
  • Z rzadka pytamy, czy są jakieś obszary, w których potrzebują wsparcia. Wiedzą, że w każdej chwili mogą poprosić o pomoc. Po ich stronie jest wyłuskanie tego, czego naprawdę od nas potrzebują.

Pomagamy im rozwijać kompetencje uczenia się

  • Podpowiadamy różne techniki uczenia się - czasem z nich korzystają, czasem nie.
  • Proponujemy, by skupili się na tym, co jest dla nich ważne. Przy pozostałych przedmiotach mogą ograniczyć się do minimum.
  • Zachęcamy do samooceny, pytając: Z czego jesteś zadowolony… Nad czym chciałabyś popracować?
  • Jeśli coś im niespecjalnie pójdzie i się tym z nami podzielą (nie zawsze to robią), to zachęcamy je do wyciągnięcia własnych wniosków. Zastanawiamy się wspólnie, co sprawiło największą trudność i dlaczego.
  • Gdy o czymś zapomną, pozwalamy im ponieść tego konsekwencje. Nie donosimy zeszytów, kanapek, nie piszemy e-maili usprawiedliwiających do nauczycieli.

Doceniamy i wspieramy ich potencjał

  • Doceniamy najmniejszy sukces, w tym ten nieedukacyjny (zachowanie na lekcji, postawę wobec koleżanki, zaangażowanie w życie szkoły).
  • W małym stopniu koncentrujemy się na wynikach, choć je zauważamy.
  • Rozmawiamy o ich celach (krótkoterminowych) i planach. Mamy zgodę (choć to jest trudne) na to, że czasem ich sobie nie stawiają lub że są one odmienne od naszych wyobrażeń.
  • Piszemy (np. na koniec roku) do nauczycieli, chwaląc nasze dzieci za wysiłek, jaki wkładają w pracę.
  • Słuchamy z ciekawością tego, co przeżywają w szkole.
  • Ze szkolnych anegdot, opowieści o lekcjach oraz sposobu, w jaki to wyrażają, dużo więcej wiemy o wyzwaniach edukacyjnych czy emocjonalnych naszych dzieci niż z oceny na sprawdzianie.
  • Podejmujemy kontakty ze szkołą, kiedy od dziecka słyszymy, że jest jakaś trudność. Zawsze wcześniej sprawdzamy, czy nasze dziecko nie chce tego spróbować rozwiązać samodzielnie.
  • Inicjujemy lub bierzemy udział w szkolnych rozmowach (z racji pracy w obszarze edukacji), np. wokół oceniania czy ilości sprawdzianów, jeśli widzimy, że to jest zbytnim obciążeniem dla dzieci.

Nie bierzemy udziału w konkursie na najlepiej zorganizowanego rodzica roku

Takie podejście pozwala dzieciom wierzyć we własne możliwości, ćwiczyć się w samodzielności i odpowiedzialności, doświadczać konsekwencji własnych decyzji i w sobie lokalizować źródło sukcesów i niepowodzeń. Ostatnio usłyszałam, jak moje dziecko mówiło do koleżanki „Mama mnie nie sprawdza. Ma do mnie zaufanie…”.

W nas rodzicach wyzwala to odporność na sukcesy i niepowodzenia szkolne naszych dzieci. Nie próbujemy już zaspokajać własnych ambicji i planów, tylko jesteśmy uważni na ich potrzeby i emocje. Przestaliśmy też brać udział w niepisanym konkursie na „najlepiej zorganizowanego rodzica roku”.
I jest nam wszystkim łatwiej.
I w końcu znów jesteśmy rodzicami, a nie nauczycielami. A w domu zajmujemy się przede wszystkim sprawami rodzinnymi, nie szkolnymi.

To nie znaczy, że nie mamy wątpliwości i że nie włącza się w nas rodzic troszczący się nadmiernie o niepewną wszak przyszłość własnego dziecka. Wtedy nasze dzieci przywołują nas do porządku, wprost mówiąc: „Pozwólcie nam samym decydować”, „Nie wtrącajcie się”, „Spokojnie, nie martwcie się, ogarniamy…”.

Uczenie się to złożony proces, który wymaga aktywności uczącego się. Rozwijanie umiejętności samodzielnego uczenia się warto zaczynać jak najwcześniej, ucząc dzieci planować i organizować pracę, stosować rozmaite strategie skutecznego uczenia się, działać samodzielnie i odpowiedzialnie. Powinni o tym pamiętać nauczyciele, ale także my - rodzice.

Rodzice i nauczyciele mogą zapoznać się również z treściami z biblioteki Centrum Edukacji Obywatelskiej:

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rodzic na odwyku od szkoły. Czy można nie brać udziału w bitwie o oceny? Rodzice oddają kontrolę nad ocenami dzieciom. Szansa na sukces? - Strefa Edukacji

Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto