Jakby mi ktoś kiedyś powiedział, że ja będę żyć więcej jak 100 lat to bym nigdy nie uwierzyła, a jednak stało się, mam 103 lata i gdybym chciała to nawet teraz robiłabym na drutach skarpety i rękawice – mówi Bronisława Lutyńska z Andrzejewa.
Kobieta urodziła się 25 grudnia 1916 roku, a więc w czasie trwania I wojny światowej, niestety, ale ze względu na sędziwy już wiek nie pamięta swojego dzieciństwa, a jedynie jego urywki w tym jeden dość straszny, bo kilkukrotnie opowiada nam o tym, że jako młoda dziewczynka była goniona przez milicjanta z karabinem. – Biegłam tak, że swoich nóg nie widziałam, oj straszne miałam dzieciństwo – mówi.
W czasie II wojny światowej nie było jej w Polsce bowiem przez 5 miesięcy przebywała w Rosji, a następnie ojciec wysłał ją do pracy u gospodarza w Niemczech i co ciekawe doskonale pamięta ona jego imię i nazwisko, a nawet nazwę wsi.
– Z Niemiec do Andrzejewa przyszłam piechotą, szłam może dwa lub trzy tygodnie – mówi. – Było już po wojnie, a wszystkie budynki zostały zburzone.
Pani Bronisława zakochała się w Józefie - kombatancie, który pochodził z tej samej wsi, wzięli ślub, zaczęli gospodarzyć, a w międzyczasie na świat przyszło ich pięcioro synów. Życie jednak staruszki nie rozpieszczało, owdowiała w wieku 69 lat i pochowała czterech synów, którzy nie żyli zbyt długo, zaś syn, który jej pozostał mieszka obecnie w Stanach.
Panią Bronisławą z wielkim sercem i oddaniem opiekuje się synowa Bieruta.
– Teściowa choruje tylko na nadciśnienie, czasem się zdarzy, że trafi do szpitala, ale lekarze zgodnie przyznają, że ma dobre wyniki – mówi.
Mało tego, staruszka mając 70 lat przeszła wylew, miała zapalenie opon mózgowych, a cztery lata temu złamała nogę w udzie, którą lekarze poskładali operacyjnie, a po 10 dniach pani Bronisława pełna energii, ale z balkonikiem opuściła szpital.
Pani Franciszka z Aleksandrowa skończyła 100 lat!
Jaką ma receptę na długowieczność? Jak się okazuje każdego dnia pije ona kieliszek nalewki z aloesu w proporcji: litr soku z aloesu, litr miodu i spirytusu, a do tego sok z cytryny. Na dodatek każdego dnia z rana wypija zaparzony len i jada pierzgę, a więc chlebek pszczeli. Nie jest jednak przyzwyczajona do jedzenia różnego rodzaju owoców i warzyw, bo tych za czasów jej młodości zwyczajnie nie było.
- Nalewka z aloesu naprawdę działa. Od kiedy przeprowadziłam się do teściowej zaczęłam ją podawać także mojej mamie, która ma 94 lata i znakomitą pamięć - dodaje synowa.
Pani Bronisława doczekała się 9 wnuków i 16 prawnuków do których chętnie jeździ na urodziny, zresztą sama niedawno hucznie świętowała swoją setkę na której pojawiło się aż 70 gości. Kobieta w pełni sama się obsługuje, a zdarza się, że i spaceruje po podwórku. Bardzo lubi o sobie dbać, codziennie nakłada kremy na twarz, stara się schludnie ubrać i dobrać odpowiednią biżuterię, a nawet jeszcze rok temu malowała włosy by zwyczajnie ładnie wyglądać.
– Teraz nie robię nic, ale niedawno działam skarpety i rękawice i nawet chętnie bym to znów robiła – mówi.
Rozmówczyni cieszy się z postępu technologicznego i tego, że w każdym domu jest światło. Chętnie ogląda z synową telewizję, a gdy zobaczy wnuków i prawnuków z laptopem i telefonem to zaraz do nich zagląda i wraz z nimi ogląda filmiki i zdjęcia w inernecie. Czy ta długowieczność jest uwarunkowana genetycznie? Trudno powiedzieć w rodzinie pani Bronisławy tylko jej jedna ciocia żyła 102 lata.
Zobacz koniecznie: Woda. Kranówka lepsza dla zdrowia i kieszeni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?