Swoją przygodę ze sportami siłowymi zaczął stosunkowo niedawno. Bo choć zawsze był aktywny i – jak mówi – sport uprawia całe życie, to na poważnie za dźwiganie ciężarów zabrał się dopiero trzy lata temu. Od roku zaś jest zawodowym zawodnikiem.
– Widzę w sobie potencjał na dużo więcej. Na arenę międzynarodową już wszedłem, zająłem drugie miejsce w Pucharze Narodów Strongman 2022 – podkreśla. – Jednak chcę wznosić się coraz wyżej i mierzyć się z najlepszymi zawodnikami na świecie.
Na czym polegają prawdziwe potyczki strongmanów, po raz pierwszy poczuł w Augustowie.
– Na swój „plac zabaw” zaprosił mnie Konrad Paszkiewicz, który też trenował dźwiganie. Tam przepadłem i zakochałem się w tych zabawkach – śmieje się suwalczanin. – Nie ukrywam, na początku byłem załamany jakie to wszystko jest ciężkie, ale uparłem się, że i ja coś osiągnę. I powoli mi się to udaje.
Pudzianowski klepie go po ramieniu
Krystian już jako nastolatek z zapartym tchem oglądał w telewizji zawody strongmenów. Pamięta do dziś, jak ogromne wrażenie robili na nim mężczyźni, którzy podnosili ogromne opony czy ciągali ciężarówki.
- Marzyłem, żeby być na ich miejscu – wyznaje.
Tak jak wielu innych chłopaków, również on chodził na siłownię i tam ćwiczył.
– Moim idolem zawsze był Mariusz Pudzianowski, który jako strongman osiągnął już wszystko – mówi Krystian. – Dziś Mariusz sędziuje zawody, na których ja występuję. Zdarza się, że udziela mi rady, klepie po ramieniu chwaląc za jakiś występ. To jest niesamowite uczucie... – urywa wzruszony.
Jednak, aby osiągnąć sukces Pudzianowskiego, potrzeba tysięcy godzin treningów, dobrej diety, a przede wszystkim ogromnego uporu i zaangażowania. Krystian trenuje więc cztery razy w tygodniu. Każdy trening trwa prawie trzy godziny. To nie są zwykłe wyjścia na siłownie. Taki trening strongmana to przysłowiowy „pot i łzy”.
Suwalczanin niedawno rozpoczął przygotowania do kolejnego sezonu. A że mierzy wysoko, to na co dzień nie może być łatwo.
– Ale wszystko robię z głową – zastrzega. – Pozwalam sobie na tyle, na ile gotowy jest mój organizm – podkreśla
Na co dzień trenuje pod okiem utytułowanego strongmana Adama Stankiewicza.
– To on rozpisuje mi każdy trening i pilnuje, bym wykonywał plan i założony cel – opowiada Krystian. – Adam czuwa, bym nie przeholował. Czuwa nade mną także Grzegorz Łaniewski, również utytułowany strongman, który jest w stałym kontakcie z Adamem.
Jak podkreśla suwalski sportowiec, teraz, jesienią, jest najlepszy czas na to, by wspólnie z trenerem pracować nad tym, co „kulało” na letnich zawodach.
– Każdy ma jakieś słabe strony, ale wszystko można wyćwiczyć – mówi Krystian. – Nie ma nic za darmo. Na wszystko trzeba zapracować. Ja jestem konsekwentny w działaniu, bo wiem, że dzięki systematycznej pracy będę się rozwijał. Jestem ambitny, uparty i mam świadomość, do czego dążę, o co walczę – zapewnia.
Suwalczanina wspierają lokalne formy. Movement Arena udostępniła mu miejsce, gdzie może trenować i przechowywać sprzęt. Jednak – jak podkreśla Krystian – może tam przyjść i poćwiczyć każdy. Wszyscy są mile widziani.
– Ćwiczą z nami młodzi chłopcy – zaznacza sportowiec. – Jeśli któryś ma ochotę o coś zapytać, poznać szczegóły treningu, ja chętnie udzielam porad. Mam już pewną wiedzę i doświadczenie, którymi mogę się dzielić. A może odkryję przy okazji jakiś strongmański talent... – uśmiecha się.
Wygrał z mistrzem Polski
Krystian dostał się do największych federacji strongman. Dzięki temu spotyka się i mierzy z najsilniejszymi zawodnikami w Polsce. W tym sezonie wystartował aż 11 razy, w tym dwukrotnie sprawdzał swoje siły na zawodach międzynarodowych i dwukrotnie stawał na podium! Jego największym, jak dotychczas, osiągnięciem jest srebro na Pucharze Narodów Strongman oraz brąz na międzynarodowych zawodach w Podgrodziu.
– Mierzyłem się z zawodnikami, którzy mają wieloletni staż – wspomina. – Nie ukrywam, że wygrałem wtedy z mistrzem Polski strongmanem Markiem Czajkowskim. Jako jedyny w tym sezonie go pokonałem! To dla mnie wielki sukces, który dodał mi skrzydeł.
Na każdych zawodach sportowiec przekracza swoje granice. A wyzwaniem są nie tylko ogromne ciężary...
– Jest nim także... pogoda – śmieje się Krystian. – Sezon trwa od maja do września. Na starcie narażeni więc jesteśmy na kilkugodzinne przebywanie na słońcu. Trzeba sobie z tym jakoś radzić – mówi. – Do tego oczywiście, jak na wszystkich zawodach, dochodzi stres. Uczę się nad nim panować, bo widzę, że przez to wypadam w niektórych konkurencjach gorzej, ciężej oddycham. W zawodach strongmanów nie tylko siła jest ważna, ale także odpowiednie poukładanie wszystkiego w głowie – zaznacza. I dodaje, że największe wsparcie otrzymuje od ukochanej.
Jego dziewczyny dodają mu skrzydeł
Sport i udział w zawodach zajmują w życiu Krystiana wysokie miejsce, ale nie są najważniejsze. Najważniejsza bowiem jest rodzina – partnerka Asia i trzy córki: dziesięcioletnia Ola, sześcioletnia Amelia oraz czteroletnia Wiktoria.
– Te cztery dziewczyny to mój cały świat – uśmiecha się Krystian. – Ja przede wszystkim jestem tatą i przyszłym mężem, a dopiero potem sportowcem. Muszę dbać o swoją rodzinę, więc najpierw ogarniam pracę, później obowiązki domowe, a dopiero potem mogę iść na trening. Treningi zawsze zaczynam o godzinie 20 i wtedy mogę dać z siebie sto procent - wyjaśnia.
Jego partnerka i córki jeżdżą z Krystianem na prawie wszystkie zawody. Bo – jak mówi sportowiec – dodają mu skrzydeł. To one najbardziej w niego wierzą.
– To nie jest łatwy sport. Organizm wystawiony jest na ciężkie próby. Widzę, jak moja ukochana przeżywa zawody. Niejednokrotnie gdzieś tam z jej oczu poleciały łzy, bo widziała mój wysiłek i po prostu... bała się o mnie. Ale akceptuje moją sportową drogę, wspiera mnie i dopinguje. Bez niej nie byłbym w miejscu, w którym dziś jestem – zauważa.
Na co dzień Krystian jest zawodowym kierowcą. Jeździ ciężarówką, którą czasami... sam za sobą ciągnie.
– Jak jest dzień treningowy, to zdarza się, że swoją ciężarówkę ręcznie przestawiam na parkingu – śmieje się. – Mam wyrozumiałych i wspierających szefów. To właśnie ZWM Dojnikowscy są moim głównym sponsorem i zawsze – kiedy mam jakieś zawody – idą mi na rękę. Takie wsparcie jest bardzo ważne, więc cieszę się, że mam w moim otoczeniu coraz więcej takich osób – ze wzruszeniem przyznaje 30-latek.
Na razie Krystian nie jest w stanie utrzymywać się tylko ze sportu. Ciągle bowiem część pieniędzy trzeba przeznaczyć na rozwój – suwalczanin inwestuje w sprzęt czy potrzebne dodatki.
– Muszę też być pod stałą kontrolą lekarzy, masażystów i fizjoterapeutów – zaznacza.
Do tej pory na szczęście nie miał żadnej poważnej kontuzji. Robi wszystko, by unikać urazów. Od tego – jak mówi – są ćwiczenie z głową.
Zapraszają go szkoły
Krystian Makowiecki jest coraz bardziej rozpoznawalny w Suwałkach. Szkoły zapraszają go na pokazy, a i on sam chętnie udziela się charytatywnie.
– Jeśli tylko mogę pomóc, pokazać to, co kocham, to chętnie to robię - mówi.
Suwalski strongman waży ponad 130 kg. Jest dobrze zbudowanym i umięśnionym mężczyzną. Marzy, by ludzie się go nie bali i nie zerkali na niego jak na kogoś, kto może za byle co pobić. A czasami tak się niestety zdarza.
– Ja jestem grzeczny i spokojny chłopak, tylko lubię sobie podźwigać – tłumaczy uśmiechnięty. – Czuję, że do tego zostałem stworzony.
Trener Adam Stankiewicz o Krystianie wypowiada się w samych superlatywach:
– To pracowity, zaangażowany, zdyscyplinowany i ambitny zawodnik – podkreśla. – Dzięki systematycznej pracy i uporowi może poważnie namieszać w świecie strongmanów.
A Krystian słysząc to tylko się uśmiecha:
– Ja już jestem wygrany – mówi. – Osiągnąłem bardzo wiele w tak krótkim czasie... Ale nie ukrywam, że chcę więcej. Marzę o tym, by reprezentować Suwałki i Polskę na najważniejszych światowych zawodach... I o to dziś walczę.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?