Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Suwałkach w nocnej aptece wprowadzono telefoniczny dyżur. Radny Jacek Niedźwiedzki: Tak nie może być

Helena Wysocka
Helena Wysocka
W Suwałkach całodobowa apteka nocą jest zamknięta, a na jej drzwiach znajduje się informacja, że leki będą wydawane “w pilnych potrzebach”.

Wcześniej trzeba zadzwonić do farmaceutki i zaczekać aż najpierw oceni czy to pilne, a później przyjedzie.
– Tak nie może być – mówi Jacek Niedźwiedzki, suwalski radny. – Dzisiaj wystąpiłem do prezydenta z prośbą o dofinansowanie dyżurów nocnych. Wiem, że budżet miasta w tym roku jest uszczuplony, ale sprawa ta jest bardzo ważna dla mieszkańców.
Słusznie zauważa, że jesteśmy bodajże jedynym miastem w województwie w którym tego typu utrudniania występują. Apteki nocne funkcjonują bowiem i w Białymstoku, i Łomży, a nawet w niewielkim Augustowie.
W Suwałkach od zawsze można było kupić nocą lekarstwa. Najpierw dyżury pełniły różne, zlokalizowane na terenie całego miasta apteki, a od połowy 2016 roku – punkt mieszczący się w Szpitalu Wojewódzkim. Mieszkańcy chwalili to rozwiązanie, ponieważ także w szpitalu świadczona jest też nocna opieka zdrowotna i chorzy na miejscu mogli realizować wypisane recepty.
Tymczasem na początku października Okręgowa Izba Aptekarska w Białymstoku zażądała od prezydenta Czesława Renkiewicza podjęcia działań zmierzających do kompromisu w sprawie dostępności do usług farmaceutycznych nocą argumentując to tym, że pracownicy narażani są na zakażenie koronawirusem. “ Większość pacjentów lekceważy obowiązek zakrywania nosa i ust, a aptekarze nie mają możliwości jego egzekwowania. A jeśli podejmują takie działania to są często narażeni na wulgarne komentarze i wyzwiska” – argumentowała wiceprezes izby Ewa Gładkowska.
Jednak zanim doszło do “kompromisu” apteka w szpitalu została zamknięta, a na jej drzwiach pojawiła się informacja, że w godz. 22-6 lekarstwa sprzedawane są wyłącznie w sytuacjach zagrożenia życia.
– Nie potrafię ocenić czy jestem śmiertelnie chory, czy nie – denerwował się suwalczanin Adam Kalinko, który prosił nas o interwencję w sprawie godzin pracy apteki. – Skoro lekarz wypisuje lek to znaczy, że muszę zażyć go od razu, a nie za kilka godzin, rano.
Sprawą zainteresował się radny Niedźwiedzki, ale w odpowiedzi na interpelację prezydent poinformował go, że prawo farmaceutyczne jest dziurawe. Z jednej strony samorządy muszą ustalać dyżury aptek, a z drugiej nie mają możliwości egzekwowania tego obowiązku.
– Wprowadzenie dyżurów telefonicznych współwłaściciel apteki tłumaczy lockdownem – dodaje zastępca prezydenta Łukasz Kurzyna. – Ograniczony dostęp do przychodni, brak odwiedzin na szpitalnych oddziałach spowodował, że zmniejszyły się liczba klientów i obroty. A w związku z tym nie ma możliwości utrzymania dotychczasowych zasad.
Władzom miasta udało się tylko wynegocjować, aby na kartce informującej o dyżurze telefonicznym nie było określanie “zagrożenie życia”. I tak się stało, właściciele napisali “pilne potrzeby”.
– To nie rozwiązuje problemu – mówi Niedźwiedzki. – Chorzy, czy ich opiekunowie nie mogą stać i czekać na przyjazd farmacuety. Lekarstwa muszą być dostępne od ręki.
Stąd wczorajszy apel, aby miasto wsparło właścicieli apteki w szpitalu finansowo. Decyzje w tej zapadną w najbliższych dniach.

Zobacz koniecznie: Jesteś na L4? Spodziewaj się kontroli ZUS

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto