W Suwałkach mieszkańcy nie chcą, by przez ich osiedle przejeżdżały tiry

Dodają, że z powodu przejeżdżających ciężarówek nie tylko jest pełno spalin i głośno.

–Tiry niszczą także nawierzchnie drogi, a na ostrych zakrętach również krawężniki – dodają. – Władzom miasta powinno zależeć na tym aby do takich sytuacji nie dochodziło.

Mieszkańcy zastrzegają, że nie chcą sporu z przedsiębiorcą ale oczekują, iż miasto znajdzie jakieś zadowalające obie strony rozwiązanie. Być może wskaże właścicielowi firmy transportowej inną drogę, która będzie zlokalizowana nie obok domów lecz np. bliżej torów kolejowych.
Ulice znajdują się-na obrzeżach miasta, niedaleko stacji PKP. Suwalczanie zauważają, że choć tak jak wszyscy mieszkańcy płacą podatki to ich rejony są bardziej zaniedbane od innych. Najlepszym potwierdzeniem na to jest choćby brak chodników.

– Drogi też są dziurawe – dodają. – Nie raz musimy taplać się w błocie by dojść do oddalonego o blisko kilometr przystanku autobusowego. Taka sytuacja jest bardzo uciążliwa zwłaszcza dla dzieci i osób starszych, których w naszym rejonie zamieszkuje wielu.

Ale do tej pory – jak mówią – rozumieli, że w mieście były ważniejsze inwestycje i cierpliwie czekali na swoją kolejkę. Czarę goryczy przelały przejeżdżające kilkanaście razy dziennie tiry.

– Ciężkie, poruszające się przed oknami pojazdy powodują tak duże drgania, że na stołach brzęczą szklanki – tłumaczą. – Domy są stare. Obawiamy się, że zaczną się sypać. Kto wówczas zwróci nam pieniądze za remont obiektów?

Zainteresowani z prośbą o pomoc zwrócili się do radnej Anny Marii Gawlińskiej, która zaapelowała do prezydenta, by konstruktywnie rozwiązał problem. Jednocześnie wskazał czy, a jeśli tak to kiedy planowana jest przebudowa ulicy Wylotowej w ramach której zostaną wykonane chodniki. Władze miasta analizują problem i swoje stanowisko przedstawią za kilka dni.

Rewolucja w zasiłkach chorobowych