W Suwałkach będą pojemniki na telefony, ładowarki i kable? Zobacz, co na ten temat sądzi prezydent

Jednak wszystko wskazuje na to, że inicjatywa, choć – co podkreślił prezydent – ciekawa i godna uwagi to nie zostanie zrealizowana ze względów finansowych. Urzędnicy oszacowali, że jeden pojemnik może kosztować około 20 tysięcy złotych i taki wydatek przekracza możliwości samorządu.
– Trudno sobie wyobrazić, że nie korzystamy ze sprzętu elektronicznego, który stanowi obecnie nieodzowny element naszego codziennego życia. Kupowanie nowych urządzeń ma związek ze zużyciem już wysłużonych sprzętów ale też z wymianą jeszcze sprawnego sprzętu na nowszy, bardziej oszczędny model – zauważa radna Gawlińska. – Tymczasem niewiele osób pozostawia zużyty sprzęt w sklepach, podczas zakupu nowego, a chyba jeszcze mnie zawozi go miejsca selektywnej zbiórki.

A to oznacza, że zużyty sprzęt ląduje w ogólnodostępnych pojemnikach. Radna sugeruje więc, aby na terenie miasta ustawić pojemniki specjalnie przeznaczone do zbiórki drobnego elektrosprzętu i taki wniosek skierowała do władz miasta. Ale urzędnicy podchodzą do tego bardzo ostrożnie. Przypominają, że w mieście działa selektywny punkt zbiórki odpadów, a statystyki dowodzą, że suwalczanie korzystają z niego w coraz większym stopniu. Np. w 2017 roku dostarczyli 1,82 tony sprzętu, rok później ponad 14 ton, a w minionym roku – 26,94 ton. W tym roku prawdopodobnie będzie podobnie, ponieważ w ciągu dziewięciu miesięcy do punktu trafiło ponad 21 ton odpadów.

– W przypadku zamontowania punktów do zbierania elektroodpadów, zapewne znajdą się w nich i inne odpady, a to spowoduje, że trzeba będzie je sortować – zauważa prezydent Czesław Renkiewicz. – Wiąże się to ze wzrostem kosztów zagospodarowania elektrośmieci, a to może skutkować podwyżką stawek za wywóz odpadów.
Prezydent przypomina również, że raz na kwartał w mieście prowadzona jest zbiórka odpadów wielkogabarytowych, w tym zużytego sprzętu agd i rtv.

Rząd zamyka siłownie z powodu pandemii koronawirusa