Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd Pracy w Suwałkach: Prezes PGK miał prawo zwolnić kierowców

hel
H.Wysocka
Zarzuty, że prezes miejskiej spółki nieobiektywnie ocenił kierowców i wręczył im wypowiedzenia są niesłuszne – tak uznał dzisiaj (19 listopada) Sąd Pracy w Suwałkach.

Tym samym oddalił pozwy czterech pracowników Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej o przywrócenie do pracy. Wyrok nie jest prawomocny, a trzyosobowy skład orzekający nie był jednomyślny. Jeden z ławników zgłosił zdanie odrębne uznając, że kierowcy mają rację.
– Sąd wydał wyrok większością głosów – poinformował przewodniczący składu Karol Kwiatkowski.

Byli gorsi? Sąd: To nieprawda

To pierwsza decyzja sądu w głośnej sprawie dotyczącej kierowców “em-peków” z suwalskiej, podległej urzędowi miasta spółki. Przypomnijmy, że w grudniu minionego roku zażądali oni od prezesa PGK podwyżki, ale spotkali się z odmową. Parę tygodni później posypały się zwolnienia lekarskie. Zachorowała połowa kierowców, część autobusów miejskich nie wyjechała w trasę.
– W ocenie zarządu spółki była to ukryta akcja protestacyjna – mówił wczoraj sędzia Kwiatkowski. – Sytuacja była trudna, PGK nie realizowało zleconych zadań, straciło około stu tysięcy złotych.
W lutym tego roku do realizacji dwóch kursów wynajęło podmiot zewnętrzny, który do dzisiaj obsługuje dwie linie i to właśnie spowodowało konieczność przeprowadzenia redukcji etatów. Przed wręczeniem wypowiedzeń kierownictwo spółki powołało specjalną komisję do oceny wszystkich 64 kierowców. Pod uwagę były brane m.in. dyspozycyjność, przestrzeganie dyscypliny pracy, stosunek do przełożonych czy wpływ na atmosferę w firmie. Wśród dziesięciu najniżej ocenionych znaleźli się czterej kierowcy, którzy otrzymali wypowiedzenia i kwestionowali je w Sądzie Pracy. W pozwach domagali się przywrócenia do pracy podnosząc, że zostali ocenieni nieobiektywnie, że ich koledzy po fachu byli pod wieloma względami gorsi.
– Zostaliśmy ukarani za to, że upomnieliśmy się o pieniądze – tłumaczyli w sądzie.
Przypominali, że wcześniej nie otrzymali od przełożonych żadnych nagan, ani upomnień. A jeden z kierowców nawet szkolił nowo przyjętego do pracy. – Wtedy byłem dobry, a teraz zły? – dziwił się.
Z kolei pełnomocnicy kierowców podnosili, że nie można mówić o likwidacji etatów w spółce, ponieważ na miejsca zwolnionych osób zatrudniono nowych pracowników.
Ale sąd nie podzielił tej opinii. Ustalił, że rzeczywiście zawierano nowe umowy o pracę, lecz wyłącznie po to aby ratować trudną sytuację.
– Zarząd musi dbać o stabilność firmy, pieniądze i oczekiwania mieszkańców, że miasto wywiąże się z obowiązków i zapewni im transport publiczny – argumentował sędzia Kwiatkowski.

Sąd nie wszystko bada

Przewodniczący składu przypomniał, że decyzje gospodarcze i organizacyjne pracodawców nie podlegają ocenie sądu. Nie sprawdza on czy celowe jest zmniejszenie liczby etatów, ale czy zastosowane przy tym kryteria były uzasadnione.
– W tym przypadku działania zostały ocenione pozytywnie – dodał sędzia.
Orzeczenie nie jest prawomocne. Kierowcy prawdopodobnie będą je skarżyć, ale ostateczną decyzję podejmą po konsultacji z prawnikami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto