Rok temu z miejskiej oczyszczalni ścieków wypłynęło do Czarnej Hańczy około dwóch tysięcy metrów sześć. słabo oczyszczonych ścieków. Ustalono, że doszło do uszkodzenia urządzeń, ale też zaniedbań dyspozytora, który pełnił wtedy dyżur i przez sześć godzin, bo tyle trwała awaria powinien zauważyć, że coś jest nie tak. Tymczasem nie tylko nie podjął interwencji, ignorował telefoniczne sygnały od przełożonego ale też zapewniał go, że wszystko jest w porządku. Kilka dni później mężczyzna został zwolniony z pracy dyscyplinarnie. Suwalczanin pozwał prezesa oczyszczalni do sądu domagając się powrotu na stanowisko na tych samych warunkach, ale sędzia odrzucił ten wniosek. Stwierdził bowiem, że mimo nieprawidłowości w spółce dyspozytor też zawinił i zwolnienie było zasadne. Orzeczenie nie jest prawomocne.
Suwałki. Awaria oczyszczalni ścieków. Prezydent zwołał spotkanie
Dodajmy, że postępowanie w sprawie awarii w miejskiej oczyszczalni wciąż prowadzi suwalska prokuratura. Do tej pory nikomu nie przedstawiła zarzutów, ponieważ czeka na opinię biegłych. Mają oni ustalić czy i w jakim stopniu doszło do skażenia wody w rzece. Z ekspertyzy sporządzonej kilka tygodni temu przez Instytut Rybactwa Śródlądowego, która nie jest dla organów ścigania wiążąca wynika, że z powodu awarii doszło do bardzo dużej zmiany gatunku ryb w Czarnej Hańczy. Wyginęły wówczas łososiowate zdolne do rozrodu.
– Eksperci wskazują, że do odtworzenia pierwotnego składu ichtiologicznego potrzeba przy intensywnym zarybianiu pięciu lat – mówi Maciej Kamiński, p.o dyrektora Wigierskiego Parku Narodowego. – Po tym okresie będziemy sprawdzali czy wszystko wróciło do normy.
Zobacz koniecznie: Woda. Kranówka lepsza dla zdrowia i kieszeni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?