Do tragedii doszło pod koniec ub.r. w Ełku. Feralnego dnia Damian P. został z synem sam, miał nim się opiekować, bo partnerka rozpoczęła praktyki. Wyszła więc z domu rano, a parę godzin później P. wezwał karetkę pogotowia, mówiąc, że dziecko źle się czuje. Noworodek trafił do szpitala, ale lekarzom nie udało się go uratować.
W mieszkaniu był porządek. I maltretowany niemowlak
Sekcja zwłok wykazała, że dziecko miało liczne obrażenia wewnętrzne, m.in. pękniętą czaszkę. Biegli stwierdzili też, że niektóre obrażenia powstały znacznie wcześniej. Stąd wziął się zarzut znęcania się nad osobą nieporadną.
W śledztwie nie udało się ustalić, jak doszło do urazów głowy, bo świadków tragedii nie było, a oskarżony idzie w zaparte. Utrzymuje, że złamał się przewijak i dziecko spadło na podłogę. Ale biegli wykluczyli tę wersję. Damiana P. broni adwokat z urzędu. Wczoraj oskarżony prosił o jego zmianę, bo – jak mówił – to nie ma sensu. Kolejny termin w listopadzie.
Wybory samorządowe 2018: Jak głosować poza miejscem zamieszkania?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?