Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Profesor Andrzej Strumilło nie żyje. Twórcy z Suwalszczyzny mówią, że odszedł wielki artysta [Zdjęcia]

hel
UM Suwałki/CSW/ Galeria w Maćkowej Rudzie
Przed oczami wciąż mam jego dłonie, którymi przygarniał gości na ganku swojego domu w Maćkowej Rudzie – mówi Krzysztof Czyżewski, szef Ośrodka Sztuk Kultur Narodów Pogranicze. – Miałem wrażenie, że śmierć jego się boi. Pomyliłem się, będziemy strażnikami jego pamięci.

Z kolei znany fotografik Krzysztof Gierałtowski dodaje, że odszedł tytan pracy, który potrafił wszystko. Malował, rzeźbił, pisał, ale też sadził drzewa czy hodował konie. - Był światowy, a jednocześnie prowincjonalny – dodaje. – To wielki talent.

Tęsknił do nieba z dzieciństwa

W czwartek (9 kwietnia 2020) w suwalskim szpitalu zmarł profesor Andrzej Strumiłło. 93-letni artysta przez wiele lat mieszkał w Maćkowej Rudzie (gm. Krasnopol).
– Jestem wybrańcem losu, miałem okazję ocenić życie człowieka w różnych, skrajnych kulturach. Byłem w biednej Azji i na kapiącym dostatkiem Manhattanie. Mogłem czerpać z życia garściami, obracać się na salonach, ale wybrałem pozycję pośrednią. Wróciłem do swojego kraju, by żyć na prawdziwej wsi, wśród ludzi, którzy mają swoją godność – opowiadał nam niedawno. – Osiadłem tutaj, ponieważ tęskniłem do rzeki i nieba z dzieciństwa.
Urodził się w Wilnie, w rodzinie, jak mówił, wysadzonej z siodła. Dziadek miał ziemię pod Mińskiem. Gdy wybuchła rewolucja, musiał uciekać na Nowogródczyznę. Ojciec pracował fizycznie, budował linie telefoniczne. Ciągle był w drodze. Ojca zabrała wojna, a w 1945 roku rodzina musiała opuścić dom. Z transportem repatriantów, przez miesiąc, ciężarowym pociągiem jechała do Lublina. Tam życie zaczynała od początku.
Strumilło ukończył studia i – jak opowiadał – uległ gorączce podróżowania. Był w Chinach, sypiał pod niebem Mongolii, Wietnamu i na himalajskich lodowcach. Był też w Nowym Jorku gdzie przez dwa lata prowadził pracownię projektowania graficznego.
– Odwiedziłem go tam – wspomina Krzysztof Gierałtowski. – Mieszkał w cieniu Brooklińskiego Mostu.
Ale nie potrafił się odnaleźć, śnił o litewskim pograniczu. Wrócił do kraju i w 1984 roku kupił zaniedbane gospodarstwo w Maćkowej Rudzie. Rzucił się w wir pracy, rozbudował stary chylący się ku ziemi dwór, urządził ogród oraz sad, zasadził około 30 tysięcy drzew i zaczął hodować konie. A przede wszystkim tworzył. Malował, pisał, rysował i rzeźbił.
– Nałykałem się wielu rzeczy, teraz muszę je spożytkować – tłumaczył stojąc przy sztalugach. – A czasu mam coraz mniej.
Gierałtowski mówi, że wydawał się być wieczny. Jak rosnący obok domu w Maćkowej Rudzie dąb. W podobnym tonie wypowiada się Czyżewski.
– Miałem wrażenie, że śmierć jego się boi – mówi. – Był człowiekiem pogranicza i nie wstydził się swoich korzeni.
Organizował wiele plenerów, głównie rzeźbiarskich, wspierał dobrymi radami suwalski samorząd. Parę lat temu, w swoim gospodarstwie, w Maćkowej Rudzie otworzył galerię. Druga funkcjonowała w Suwałkach, gdzie prace profesora Strumiłły były eksponowane non stop. Był laureatem licznych odznaczeń, nagród i wyróżnień, w tym Orderu Odrodzenia Polski i prezydenta Suwałk. W 2005 r. otrzymał prestiżowe odznaczenie ministra kultury – złoty medal „Gloria Artis”, a suwalskie władze wyróżniły go tytułami Zasłużony dla Miasta Suwałk iHonorowy Obywatel Miasta Suwałk. Z kolei siedem lat temu był laureatem plebiscytu Złote Klucze, którymi Kurier Poranny nagradza wybitne mieszkające w naszym regionie osoby.
Gdy trzy lata temu, w związku z 90. rocznicą urodzin artysty w województwe podlaskim świętowano Rok Andrzeja Strumiłły żartował: – Nie jestem Kopernikiem, nie jestem Kościuszką, nie jestem nawet Curie Skłodowską, a spotkał mnie taki zaszczyt.

Orkiestra jeszcze mu zagra

W marcu prof. Andrzej Strumiłło uczestniczył w obchodach związanych z 300-leciem nadania praw miejskich Suwałkom. Od paru dni źle się czuł. W środę wieczorem trafił do szpitala, a w czwartek rano, około godz. 5 zmarł.
– Zawsze mogłem liczyć na radę, na wsparcie, na rozmowę. Będzie mi go bardzo brakowało – wspomina Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk.
W suwalskim Ratuszu tworzona jest księga kondolencyjna. Urzędnicy proszą o przesyłanie kondolencji drogą elektroniczną.

– Parę lat temu profesor mówił, że marzy o tym by Orkiestra Klazmerska Teatru Sejneńskiego zagrała na jego pogrzebie – dodaje Czyżewski. – Dziś to niemożliwe, ale gdy znowu otworzy się świat spełnię jego marzenie.

Tu oglądasz: Koronawirus w Polsce. Zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na augustow.naszemiasto.pl Nasze Miasto