Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powrót Piesiewicza bardzo trudny

Dorota Kowalska
Senator Krzysztof Piesiewicz zbiera siły i już za miesiąc chce pojawić się w Senacie. Na razie, jak donosi tygodnik "Wprost", odpoczywa w Alpach u znajomego, potem wybiera się do Toskanii, a następnie do Paryża, gdzie zamierza się spotkać z żoną, z którą żyje w separacji.

Piesiewicz wróci do Polski w momencie, kiedy jasna będzie jego sytuacja prawna. Wiele wskazuje na to, że nie zostanie oskarżony, m.in. o posiadanie narkotyków, ale zostanie powołany jako świadek. Prokuratorzy zamierzają do końca marca postawić zarzuty trzem szantażystom, którzy wymusili od senatora 500 tys. zł. Automatycznie umarzają też dochodzenie narkotykowe wobec Piesiewicza, a to dlatego, że jego immunitet nie został mu odebrany.

Na filmie, który w grudniu ub. roku obiegł Polskę, można było zobaczyć nie tylko, że Piesiewicz w kwiecistej sukience, z niewidzącym spojrzeniem, zabawia się z kobietami, które malują mu usta. Wyraźnie widać też, jak zażywa narkotyki.

Senator nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Po wybuchu afery wystąpił jedynie w programie Religia.tv. - Czy ja mogę sobie coś zarzucić? Tak. Naiwność, lekkomyślność, ale muszę powiedzieć, że ta moja ufność i lekkomyślność często była moją siłą. Wiem jedno: nikomu nie wyrządziłem żadnej krzywdy. Wszystko, co robiłem, to było intuicyjne, instynktowne. Ja zostawałem naprawdę adwokatem, żeby bronić albo pomagać - stwierdził Piesiewicz w rozmowie z Szymonem Hołownią.

Co powie senatorom? I czy dla Piesiewicza jest jeszcze miejsce w polskiej polityce? Wczoraj parlamentarzyści nie chcieli oficjalnie wypowiadać się na ten temat. - Trudno, abym miał pisać scenariusze senatorowi Piesiewiczowi - wzrusza ramionami jeden z jego kolegów. Ale nieoficjalnie nie mają wątpliwości: Piesiewicz nie powinien wracać, i to dla swojego dobra. - Obawiam się, że przez lata nie będzie mógł się uwolnić od tych wszystkich skojarzeń i nie będzie poważnie traktowany. A jest zbyt wartościowym człowiekiem, aby to znosić - mówił nam w styczniu Włodzimierz Cimoszewicz, też senator. Inny z polityków dodaje: - Ludzie będą mieli przed oczami poniżonego senatora, a z tym nie da się bawić w politykę - mówi jeden z naszych rozmówców. I dodaje, że Piesiewicz doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

Krzysztof Piesiewicz na razie odpoczywa za garnicą, ale wraca do kraju. Czy jest jeszcze dla niego miejsce w polityce? Z Piotrem Andrzejewskim, senatorem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Dorota Kowalska

Senator Krzysztof Piesiewicz wziął sobie ponoć bezpłatny urlop, ale w kwietniu zamierza pojawić się w Senacie. Uważa Pan, że ma jeszcze szansę na powrót do polityki?
Każdy człowiek musi sam podejmować decyzje i sam rozliczać się ze sobą. Nie mnie wyrokować, czy dla senatora Piesie-wicza znajdzie się jeszcze miejsce w polityce, czy Senacie.

A Pan by na miejscu senatora wrócił do życia publicznego, czy wielkiej polityki?
Nie jestem na miejscu senatora. Nie wiem też, jaka była jego rola w całej tej sprawie. Sam jestem od dawana praktykującym politykiem i wiem jedno: polityka jest w tej chwili dużo gorzej postrzegana, niż to, co zarzuca się senatorowi Piesiewiczowi. A tak na marginesie, Krzysztof Piesiewicz to także doskonały prawnik, scenarzysta, intelektualista. Wcale nie musi się sprawdzać w polityce. Decyzja należy do niego i na pewno podejmie tę właściwą.

Nie ma Pan wrażenia, że wciąż wiemy o tzw. sprawie Piesiewicza niewiele. Bo mówi się o szantażu, o tym, że senator miał płacić porywaczom, a potem wycofać się z wniosku o ich ściganie. Pojawiają się też narkotyki, a gdzieś w tle przebąkuje się o prowokacji służb specjalnych.
To jest właśnie najgorsze w tej całej sprawie: niewiadome. To dlatego staliśmy na stanowisku, aby nie odbierać senatorowi Piesiewiczowi immunitetu. Nie dlatego, żeby go bronić, czy sugerować, że jest niewinny. Ale dlatego, że w tym przypadku prokuratura zbyt wcześnie z takim wnioskiem wystąpiła. Nie było przygotowanego aktu oskarżenia. Nie było też jednoznacznego materiału dowodowego, który nie budziłby wątpliwości. Nie znam materiałów postępowania przygotowawczego i w swoich ocenach opieram się na odpowiedziach przedstawicieli prokuratury przed komisją regulaminową i spraw senatorskich. Jestem prawnikiem i adwokatem od wielu lat i może właśnie dlatego mam w sobie ogromną ostrożność, co do formułowania oskarżeń i ich jedno-znacznego potwierdzenia. Wciąż nie wiemy, co wydarzyło się w domu senatora, a istnieje coś takiego, jak pigułki gwałtu czy zwyczajna prowokacja. I nie chciałbym, aby moje słowa były odebrane jak obrona senatora, ale jako opinia prawnika, który niejedno już w życiu widział.

Podobno prokuratura ma jeszcze w tym tygodniu sformułować zarzuty pod adresem osób, które szantażowały senatora Piesiewcza. Dochodzenie narkotykowe z racji utrzymania immunitetu panu senatorowi zostało umorzone.
Utrzymanie immunitetu nie powinno być podstawą do umorzenia postępowania, co najwyżej do jego zawieszenia. W sytuacji, kiedy immunitet panu Piesie-wiczowi wygaśnie albo jego wina zostanie potwierdzona przed sądem w postępowaniu przeciwko grupie szantażystów, takie postępowanie można będzie wznowić. No chyba że prokuratorzy uznali, że pan senator nie popełnił przestępstwa i dlatego sprawę zamknęli, co wszystkich nas bardzo by cieszyło. Poczekajmy jednak na postępowanie sądowe w tej sprawie.

Dlaczego?
Bo uważam, że bardzo ważna będzie w nim rola senatora Pie-siewicza jako świadka. Krzysztof Piesiewicz powinien wyjaśnić, co właściwie się wydarzyło. To także sąd, jeśli kiedyś sprawa narkotykowa zostanie odwieszona, ustali, w co był uwikłany.

Co Pan w ogóle myśli o całej tej sprawie?
Żal mi senatora Piesiewicza, bo znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.

Piesiewicz to także doskonały prawnik, scenarzysta. Wcale nie musi się sprawdzać w polityce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto