Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ponad 200 osobom nie oddał pieniędzy. Organy ścigania uznały, że nic się nie stało

hel
Suwalski przedsiębiorca dłużny jest kontrahentom ponad 8 milionów złotych, ale organy ścigania uważają, że ich nie oszukał. - Kpina! - oburzają się zainteresowani. Zażalenie na decyzję o umorzeniu złożyli do sądu, a ten rozpatrzy ją 15 lutego.

Dariusz H., bo o nim mowa, prowadził biznes przez ostatnie trzy lata. Handlował artykułami do produkcji rolnej, płodami rolnymi, a także świadczył usługi doradcze w zakresie agrotechniki. Zamawiane przed przedsiębiorcę towary trafiały bezpośrednio do odbiorów, ale ci nie zawsze rozliczali się z dostawcą. Pierwsze zatory płatnicze zaczęły pojawiać się już jesienią 2017 roku, czyli po kilku miesiącach działalności.16 marca minionego roku przedsiębiorca miał już długów po uszy i wówczas wystąpił do Sądu Gospodarczego w Białymstoku z wnioskiem o ogłoszenie upadłość. Z dokumentów wynika, że miał wtedy ponad 8 mln złotych nieuregulowanych zobowiązań. Mówiąc inaczej zalegał pieniądze 232 kontrahentom.
W maju minionego roku sąd wyznaczył syndyka masy upadłościowej, którym została warszawska spółka. Ta aktualnie kompletuje listę wierzycieli i w tym roku poinformuje ich, kiedy, czy, a jeśli tak to ile pieniędzy otrzymają.
– Przypuszczalnie będą to grosze – obawia się jeden z byłych kontrahentów. – Tym bardziej, że część majątku pójdzie na pokrycie kosztów postępowania upadłościowego.
Wiosną minionego roku jeden z dostawców nawozów zawiadomił organy ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Dariusza H.
– Zostałem oszukany – tłumaczy. – Przedsiębiorca handlował ze mną do ostatniej chwili. Nawet wtedy, gdy miał już ogromne problemy i przypuszczalnie wiedział, że nie będzie w stanie zapłacić za pobrany towar.

Suwałki. Znowu będziemy mogli jeździć pociągiem do Krakowa

Wątpliwości dotyczące uczciwego działania rodzi też fakt, że Dariusz H. nie płacił kontrahentom, ale uregulował zobowiązanie w banku i to na długo przed wyznaczonym terminem. – W tamtym roku wpłacił milion złotych, choć termin spłaty przewidziany był dopiero na ten rok – dodaje nasz Czytelnik. – Skąd miał pieniądze i dlaczego tak się śpieszył? Mogę tylko się domyślać, że chciał uchronić przed licytacją swój majątek, który zastawił w banku.
Rozmówca podkreśla, że gdyby przedsiębiorca miał dobrą wolę, to posiadane pieniądze powinien podzielić proporcjonalnie na wierzycieli i każdemu z nich oddać stosowną część. Ale policjanci z wydziału przestępczości gospodarczej suwalskiej komendy tego poglądu nie podzielili. Uznali, że działalność gospodarcza zawsze niesie ryzyko i w tym przypadku także tak było. Śledztwo zostało więc umorzone, a decyzję zatwierdził prokurator z „rejonówki” Leszek Rudnik. – To jakaś kpina – irytuje się nasz Czytelnik. – Mam nadzieję, że sąd pochyli się nad tym lepiej.

Zobacz koniecznie: Wypadki drogowe - pierwsza pomoc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto