Jaka sytuacja na targowisku w Toruniu?
O Targowisku Miejskim w okresie przedwyborczym mówi się na okrągło. Wszystko przez planowaną budowę trasy staromostowej, wskutek czego plac do handlowania zostanie pomniejszony o około 600 metrów kwadratowych. Kupcy podnoszą problem, który może się pojawić z parkingami i straszą, że targowisko umrze śmiercią naturalną. Miasto uspokaja, że ma koncepcję, by temu zapobiec. Targowisko przy Szosie Chełmińskiej stało się jednym z głównych tematów kampanii samorządowej.
W czwartek poszliśmy sprawdzić, co dzieje się tam na trzy dni przed świętami. Spodziewaliśmy się sporego ruchu, w końcu to moment, w którym handlowcy powinni zacząć nadrabiać zimowe straty, mimo że dzień handlowy przypada dopiero w piątek.
Na miejscu mocno zdziwiliśmy się. Już przy wejściu od strony parkingu przy Szosie Chełmińskiej zastaliśmy ciszę i spokój. Większość stoisk z artykułami przemysłowymi, na których przeważnie było sporo kupców, tym razem świeciła pustkami.
Dużo lepiej było w "łączniku" z częścią owocowo - warzywną, gdzie dominują stoiska z tekstyliami. Ale już po przejściu na "klasyczny" rynek znowu zastaliśmy błogi spokój. Sprzedawcy, których było niewielu (znowu dominowały puste ławy) wręcz się nudzili.
- Sam pan widzi - usłyszeliśmy od pani handlującej m. in. jajkami. - Jest jeszcze gorzej niż tydzień temu. Nie ma ludzi, nie ma sprzedających.
Kilka osób przeglądało stoiska z kwiatami w północnej części targowiska. Pani, która usadowiła się ze swoimi kwiatami w centralnej części, stała osamotniona.
- Nikt tu nawet nie przechodzi obok mnie, a co tu dopiero mówić o sprzedaży. Tragedia po prostu. Jak tak dalej pójdzie... Strach w ogóle myśleć.
Mimo zbliżających się świąt niemal nie było stoisk z tradycyjnymi dla tego okresu towarami. Nieliczne z nich oferowały jajka w cenie od 1 do 1,30 złotego. Bazie? W dwóch miejscach, w cenach od 10 do 20 złotych.
Polecamy
Większość miejsc nieaktywna
Jedynie w dwóch miejscach działo się naprawdę sporo. Przed wejściem do sklepu oferującego tradycyjnie wędzone wędliny cały czas stała kolejka około 10 osób. Okupowane bez przerwy było też stoisko z warzywami i kiszonkami własnej produkcji. Inni patrzyli na te punkty jedynie z zazdrością.
- Nie wiem, co się dzieje - spytaliśmy pana oferującego na swoim stanowisku warzywa o przyczyny takiego stanu rzeczy. - Ludzi mało, stoisk mało. Być może handlowcy przestraszyli się pogłosek o likwidacji targowiska i albo zmienili miejsce, albo się przebranżowili. Nie wierzę w to, że w piątek będzie dużo lepiej. Może w sobotę zrobi się tu gwar i uda się coś utargować, ale pewności żadnej nie ma.
Jakie ceny obowiązywały na nielicznych stoiskach? Pomidory malinowe można było kupić za 16 - 28 złotych, koktajlowe (pół kilo) za 4 zł, ziemniaki 2,50, paprykę 7, rzodkiewki (pęczek) 3, kapustę (główka) 2 - 8, kapustę pekińską 7 - 12, sałatę 5, kalafior 11, pietruszkę (korzeń) 8 - 10, seler 8 - 10, marchew 4, buraki 2,50, włoszczyznę 5, marchew 4. Nie było wielkiego wyboru owoców. Jabłka kosztowały od 2,50 do 4,50, pomarańcze 4- 10, cytryny 4 - 10, mandarynki 10, truskawki 13 - 15, borówki 23, gruszki 7, ananas (szuka) 5, kiwi (stuka) 2,50.
Poznaj ciekawe grupy lokalne na Facebooku:
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?