Wtedy będzie wiadomo z jakiego powodu i kiedy faktycznie zmarła.
– W dniu tragedii w mieszkaniu pani Krystyny było wyjątkowo cicho – opowiadają sąsiedzi. – To niespotykane, bo od kilku miesięcy chodziła o lasce i stukała nią o podłogę.
Rozmówcy sugerują, że staruszka równie dobrze mogła zginąć kilka godzin wcześniej w mieszkaniu, a w chwili wyrzucania przez balkon była już martwa. Teza ta wzięła się stąd, że mimo dość cienkich ścian nie słyszeli wołania o pomoc.
– Sekcja zwłok wyjaśni wszystkie wątpliwości – ucina pytania Wojciech Piktel, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.
Jak informowaliśmy, w miniony czwartek około południa mieszkaniec domu przy ulicy Nowomiejskiej w Suwałkach zauważył leżącą w przyblokowym ogródku kobietę. Sądził, że staruszka zasłabła i wezwał pomoc. Mimo, iż karetka przyjechała bardzo szybko 78-latki nie udało się uratować.
– Była wdową, mieszkała sama – opowiadają ludzie. – Parę miesięcy temu, na osiedlu Północ, została potrącona przez samochód. Od tego czasu poruszała się o lasce. Czasem wychodziła z domu na podwórze aby posiedzieć na ławeczce czy do pobliskiego sklepu po jakieś drobiazgi ale generalnie o zakupy i porządek w niewielkim mieszkanku dbali najbliżsi – synowie i ich żony.
Sąsiedzi nie szczędzą im pochwał.
– Bardzo mili i życzliwi ludzie – dodają. – Opiekowali się babcią jak mogli. Strach myśleć co teraz mogą przeżywać.
Feralnego dnia z lokalu na drugim piętrze zajmowanym przez panią Krystynę nie dochodziły żadne odgłosy. Sąsiedzi przekonują, że nawet nie słychać było jak kobieta przechadzała się po mieszkaniu. Mimo to, nikt nie poszedł sprawdzić co się stało. Jedna z kobiet myślała, że pani Krystyna pojechała do lekarza albo któryś z synów zabrał ją do siebie. Po południu ciało staruszki znaleziono w ogródku.
Pierwotnie suwalskie organy ścigania podejrzewały, że mogło dojść do nieszczęśliwego wypadku, że kobieta mogła wypaść z okna czyszcząc je czy zbyt mocno się wychylając. Jednak ta wersja szybko okazała się nieprawdziwa. Policja po przejrzeniu nagrań kamery zamontowanej na sąsiednim bloku ujrzała jak na balkonie pojawia się młody mężczyzna i wyrzuca na zewnątrz trzymaną na rękach staruszkę. Funkcjonariusze ustalili, że to 25-letni wnuk pokrzywdzonej.
– Bardzo rzadko tutaj przychodził – twierdzą sąsiedzi. – Chyba nie miał najlepszych relacji z babcią. Sporadycznie i niechętnie o nim opowiadała. Co mu teraz strzeliło do głowy?!
W piątek mężczyzna został przesłuchany przez prokuratora i usłyszał zarzut zabójstwa. Czy przyznał się do winy, nie wiadomo. Śledczy takich informacji ujawniać nie chcą zasłaniając się dobrem prowadzonego śledztwa. Podobnie jak nie chcą mówić na temat motywów działania ani ujawniać treści złożonych przez mężczyznę wyjaśnień.
– Na wniosek prokuratury 25-latek został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące – informuje prokurator Wojciech Piktel.
Pewne jest, że prokuratura zleci biegłym psychiatrom ustalenie czy podejrzany suwalczanin jest zdrowy psychicznie i czy w momencie wyrzucania kobiety przez balkon był poczytalny. Od tego zależy bowiem czy poniesie odpowiedzialność karną. Jeśli miał zaburzoną świadomość, to może tylko trafić na leczenie do zakładu zamkniętego. Jeśli wiedział co robi, grozi mu kara dożywotniego więzienia.
Czym jest długi COVID-19?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?