Do zdarzenia doszło w połowie października minionego roku w podsuwalskim Taciewie. Paliły się wówczas cztery chlewnie, w których przebywało około 2,5 tysiąca tuczników. Niewiele, bo niespełna 200 udało się uratować.
Sprawą zajęła się suwalska prokuratura, a powołany przez nią biegły stwierdził, że ogień zajął się z powodu wadliwej pracy wentylatora wyciągowego. Przy czym, jak stwierdzili eksperci, nikt do tego się nie przyczynił. - Był to splot niekorzystanych okoliczności - dowiedzieliśmy się w prokuraturze.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?