Czy zapowiedź postawienia mu zarzutów to dalszy ciąg tej samej operacji, której początkiem była próba rozbicia Stronnictwa Demokratycznego, którym polityk obecnie kieruje?
Można zrozumieć żal polityka, że kiedy - pokazując godną podziwu sprawność - podnosi się z niebytu i wraca na scenę polityczną, doganiają go sprawy z przeszłości. Ale zrozumieć Piskorskiego, nie znaczy się z nim zgodzić.
Przede wszystkim dlatego, że te sprawy z przeszłości nie są bynajmniej duchami, ale twardymi pytaniami o pochodzenie jego majątku, na które nie ma wiarygodnych odpowiedzi. I sam lider SD, choć miał tysiąc okazji, ich nie udzielił.
A jest obowiązkiem państwa tę odpowiedź uzyskać. Zwłaszcza w stosunku do polityka. W tym sensie bardziej bałbym się takich prokuratorów, którzy w strachu przed zarzutem polityczności śledztwa wycofaliby się z całej sprawy. Tu zresztą historia wydaje się dość jasna: zaczęto ją - co przyznaje sam Piskorski - za czasów PiS, jest kontynuowana w okresie rządów Platformy.
A więc dochodzenie trwa już dość długo, toczy się w zwykłym w Polsce, czyli ślimaczym, tempie. Gdzie tu nadużycie? Gdzie tu intencja polityczna? A rzekome "najście" na dom, o którym mówi były prezydent Warszawy, to - jak się okazuje - po prostu wizyta prokuratora w towarzystwie agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Mam wrażenie, że tak właśnie powinna wyglądać normalność.
Nie dajmy się zwariować - przecież nienormalne jest raczej to, że te sprawy przez tyle lat nie zostały wyjaśnione, a nie fakt, że ktoś się wreszcie do nich zabrał i nie odpuszcza. A poza prokuraturą mamy jeszcze na szczęście niezależne sądy, więc Paweł Piskorski ma duże szanse wyjść z tego wszystkiego obronną ręką, jeśli rzeczywiście czynu mu zarzucanego nie popełnił.
Ale przy okazji narzuca się jeszcze jeden wniosek: łatwość, z jaką polityk szermuje hasłami o pisowskich butach przejętych przez Platformę, to pokłosie histerii rozpętanej wokół działań Centralnego Biura Antykorupcyjnego kierowanego przez Mariusza Kamińskiego. Zapewne Kamiński nie był święty i nie wszystko robił perfekcyjnie.
Ale czy był tak zły, jak go malowano? Z zarzutów po dwóch latach dochodzeń został właściwie tylko ten o "dusznej atmosferze", która była stwarzana... właśnie przez te zarzuty. Jednak w tym właśnie czasie posłużono się w imię politycznego zysku okrzykiem o zagrożeniu demokracji w stosunku do próby dojścia do prawdy w wielu sprawach. Często kryminalnych, niekiedy na styku z polityką. Zrobiła to także Platforma.
I dziś właśnie, zmuszona do obrony przed oskarżeniami Piskorskiego, płaci za tamte słowne nadużycia swoją cenę.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?