Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piskorski broni się zbyt mocnymi słowami

Michał Karnowski
Czy rzeczywiście, jak mówi Paweł Piskorski, Platforma Obywatelska z lubością weszła w buty Prawa i Sprawiedliwości i szuka na niego haka?

Czy zapowiedź postawienia mu zarzutów to dalszy ciąg tej samej operacji, której początkiem była próba rozbicia Stronnictwa Demokratycznego, którym polityk obecnie kieruje?

Można zrozumieć żal polityka, że kiedy - pokazując godną podziwu sprawność - podnosi się z niebytu i wraca na scenę polityczną, doganiają go sprawy z przeszłości. Ale zrozumieć Piskorskiego, nie znaczy się z nim zgodzić.

Przede wszystkim dlatego, że te sprawy z przeszłości nie są bynajmniej duchami, ale twardymi pytaniami o pochodzenie jego majątku, na które nie ma wiarygodnych odpowiedzi. I sam lider SD, choć miał tysiąc okazji, ich nie udzielił.

A jest obowiązkiem państwa tę odpowiedź uzyskać. Zwłaszcza w stosunku do polityka. W tym sensie bardziej bałbym się takich prokuratorów, którzy w strachu przed zarzutem polityczności śledztwa wycofaliby się z całej sprawy. Tu zresztą historia wydaje się dość jasna: zaczęto ją - co przyznaje sam Piskorski - za czasów PiS, jest kontynuowana w okresie rządów Platformy.

A więc dochodzenie trwa już dość długo, toczy się w zwykłym w Polsce, czyli ślimaczym, tempie. Gdzie tu nadużycie? Gdzie tu intencja polityczna? A rzekome "najście" na dom, o którym mówi były prezydent Warszawy, to - jak się okazuje - po prostu wizyta prokuratora w towarzystwie agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Mam wrażenie, że tak właśnie powinna wyglądać normalność.

Nie dajmy się zwariować - przecież nienormalne jest raczej to, że te sprawy przez tyle lat nie zostały wyjaśnione, a nie fakt, że ktoś się wreszcie do nich zabrał i nie odpuszcza. A poza prokuraturą mamy jeszcze na szczęście niezależne sądy, więc Paweł Piskorski ma duże szanse wyjść z tego wszystkiego obronną ręką, jeśli rzeczywiście czynu mu zarzucanego nie popełnił.

Ale przy okazji narzuca się jeszcze jeden wniosek: łatwość, z jaką polityk szermuje hasłami o pisowskich butach przejętych przez Platformę, to pokłosie histerii rozpętanej wokół działań Centralnego Biura Antykorupcyjnego kierowanego przez Mariusza Kamińskiego. Zapewne Kamiński nie był święty i nie wszystko robił perfekcyjnie.

Ale czy był tak zły, jak go malowano? Z zarzutów po dwóch latach dochodzeń został właściwie tylko ten o "dusznej atmosferze", która była stwarzana... właśnie przez te zarzuty. Jednak w tym właśnie czasie posłużono się w imię politycznego zysku okrzykiem o zagrożeniu demokracji w stosunku do próby dojścia do prawdy w wielu sprawach. Często kryminalnych, niekiedy na styku z polityką. Zrobiła to także Platforma.

I dziś właśnie, zmuszona do obrony przed oskarżeniami Piskorskiego, płaci za tamte słowne nadużycia swoją cenę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto