Augustowski samorząd jest – zdaje się – pierwszym w regionie, który został ukarany za niewłaściwe traktowanie pracownika. Filip Chodkiewicz, zastępca burmistrza miasta poproszony o skomentowanie tej kiepskiej wizeru-nkowo sprawy mówi, że każdy ma prawo do obrony swoich praw.
– Oczywiście ubolewamy nad tym faktem, ale pozew dotyczy minionej kadencji, a więc na to co się zdarzyło nie mieliśmy najmniejszego wpływu – tłumaczy.
Nie ukrywa, że jeśli wyrok się uprawomocni to samorząd będzie dochodził zwrotu poniesionych kosztów od byłego burmistrza.
– Taka możliwość prawna istnieje – dodaje. – A naszym obowiązkiem jest właściwe gospodarowanie środkami podatników.
Burmistrz: To nagonka
W sądzie o swoje prawa upomniała się Agnieszka K., była sekretarz urzędu miasta. Kobieta utrzymywała, że były burmistrz ją nęka i składa dwuznaczne propozycje. Skarżyła się, że Wojciech W. telefonuje do niej w nocy, a w czasie godzin urzędowania czepia się, wyzywa i poniża w obecności innych pracowników.
Twierdziła też, że włodarz miasta wykorzystując zależność służbową namawiał ją do poddania się innej czynności służbowej. Jedną z takich propozycji złożonych w gabinecie burmistrza kobieta nagrała. Oskarżany włodarz odpierał zarzuty. Utrzymywał, że jest niewinny, a to co wokół niego się dzieje to nic innego jak próba zdyskredytowania go przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi, w których chciał ubiegać się o reelekcję. Jednocześnie zawiadomił organy ścigania, że w jego gabinecie został założony nielegalny podsłuch.
Obie sprawy trafiły do Prokuratury Rejonowej w Suwałkach i obie stosunkowo szybko zostały umorzone. Śledczy uznali, że podnoszone w obu zawiadomieniach zarzuty są bezpodstawne. A odnosząc się do byłej sekretarz to - w ocenie prokuratury - do molestowania nie doszło, a kontakty telefoniczne wynikały wyłącznie z zależności służbowych.
Urzędniczka zaskarżyła tę decyzję do sądu podnosząc, że prokurator nie przesłuchał świadków, że nie wziął pod uwagę wszystkich dowodów i wygrała. Sąd nakazał prokuraturze raz jeszcze przyjrzeć się sprawie lecz nic to nie dało. Parę tygodni później śledczy podjęli taką samą, ale prawomocną już decyzję, a Wojciech W. zażądał ścigania sekretarz za znieważenie. To postępowanie też zostało umorzone.
Sprawa ruszyła z miejsca dopiero wtedy gdy Agnieszka K. złożyła subsydiarny akt oskarżenia. Sąd Rejonowy w Augustowie uznał, że Wojciech W. usiłował zmusić swoją podwładną do poddania się tzw. innej czynności seksualnej. Natomiast wątek mobbingu oddalił. Z orzeczeniem nie zgodzili się ani oskarżony burmistrz, ani oskarżająca go sekretarz lecz ich skarga w “okręgówce” nie została uznana.
Sąd: Mobbing był
W międzyczasie Agnieszka K. pozwała swojego pracodawcę czyli Urząd Miejski w Augustowie do Sądu Pracy. Urzędniczka skarżyła się, że padła ofiarą mobbingu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że chodziło o niewłaściwe zachowanie byłego burmistrza. Wojciech W. miał poniżać swoją pod-władną, wyzywać i obrażać w obecności innych pracowników. Czy te wszystkie argumenty zostały podniesione w sądzie, nie wiadomo.
– Postępowanie toczyło się z wyłączeniem jawności – informuje Ewa Radzewicz z Sądu Okręgowego w Suwałkach.
Wiadomo więc tylko, że Sąd Pracy w Suwałkach uznał, że do mobbingu dochodziło i nakazał zapłacić urzędowi miasta 30 tysięcy złotych tytułem zadośćuczynienia. To nie wszystko, ponieważ augustowski Ratusz ma również zapłacić pięć tysięcy złotych za naruszenie dóbr osobistych byłej urzędniczki i pokryć część kosztów sądowych.
Orzeczenie w sprawie mobbingu nie jest prawomocne. Prawnicy augustowskiego urzędu miasta analizują dokumenty i rozważają złożenie ewentualnej skargi do sądu drugiej instancji.
Tajemniczy klient ze skarbówki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?