Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miedwiediew polecił przekazanie Polsce nowych materiałów dotyczących zbrodni w Katyniu

Redakcja
To kolejny ukłon w stronę Polski, ale nadal czekamy na więcej - tak zgodnie komentują polscy historycy i politycy dwa środowe gesty Rosji związane z dokumentacją zbrodni katyńskiej.

Pierwszy z nich ma większe znaczenie dla samych Rosjan niż dla Polaków. Służba Archiwalna Rosji po raz pierwszy udostępniła na swojej stronie internetowej materiały związane z mordem polskich oficerów. Wszystkie te akta polscy historycy już znają, jednak od wczoraj może się zapoznać z nimi również każdy Rosjanin.

Znacznie większe znaczenie mogą mieć deklaracje prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który zapowiedział, że Polska otrzyma dokumenty, do których do tej pory nie mieli dostępu nasi historycy. - Zleciłem przeprowadzenie odpowiednich prac i - po stosownych procedurach - przekazanie materiałów, które interesują naszych polskich kolegów - mówił prezydent Rosji.

Premier Tusk: Czekamy nie na słowa, a na fakty
Bardzo ostrożnie deklaracje prezydenta Rosji potraktował premier Donald Tusk. - Te słowa są kolejnym znakiem i trzeba je traktować z jak najlepszą wolą, ale ja wolę poczekać na fakty, a nie na słowa, bo nie tracąc, broń Boże, cierpliwości, uważam, że szczególnie po katastrofie w Smoleńsku słowa już nie wystarczą" - mówił szef polskiego rządu. Premier dodał, iż stanowisko Polski w sprawie dokumentacji katyńskiej jest niezmienne. - Nam nie chodzi o kolejne gesty w tej sprawie, chociaż je cenimy - zaznaczył Tusk.

Czego dowiedzą się wszyscy Rosjanie
Wszystkie opublikowane w rosyjskim internecie dokumenty są doskonale znane historykom i Polakom. Były wcześniej upublicznione również w Rosji na stronie www.katyn.ru. Jednak wczoraj ruch na stronie Rosyjskiego Archiwum Państwowego był tak duży, że blokowały się serwery do późnej nocy.

Czego mogą się dowiedzieć o zbrodni katyńskiej Rosjanie?Szef archiwum Andriej Artizow powiedział, iż teczka nr 1 podważa twierdzenia apologetów sowieckiego reżimu, którzy uważają, iż polskich jeńców w Katyniu zabili naziści.

W oświadczeniu na internetowej stronie archiwum Artizow napisał: "Materiały na temat Katynia nigdy nie były dostępne na internetowych stronach rządowych. Publikujemy je po raz pierwszy".

Jak dodał Artizow, w czasach ZSRR teczka specjalna nr 1 była przechowywana w tajnych komunistycznych archiwach podlegających sekretarzowi generalnemu partii, który był rzeczywistą głową państwa. W 1992 r. przekazano je Borysowi Jelcynowi, pierwszemu prezydentowi Rosji, a dokumenty otworzyła komisja specjalna.

- Teczka zawierała list napisany przez szefa sowieckiej tajnej policji Ławrientija Berię w marcu 1940 r. rekomendujący przeprowadzenie egzekucji polskich oficerów oraz ukrycie ich szczątków. List niesie postanowienia Stalina i innych członków politbiura. Podpisali się pod nim m.in. Kliment Woroszyłow, Wiaczesław Mołotow i Anastas Mikojan - mówił Artizow. -Teczka zawiera również postanowienie politbiura z 5 marca 1940 r., które otworzyło drogę dla propozycji Berii, by rozstrzelać polskich oficerów - dodaje historyk.

Wśród innych dokumentów znajduje się nota z 1959 r., napisana przez ówczesnego szefa KGB Aleksandra Szelepina, który informuje sowieckich przywódców, iż część dokumentów na temat zamordowanych Polaków została zniszczona w ramach tuszowania zbrodni.

Jak mówi Artizow, notatki na kopertach, w których zawarte są dokumenty, dają jasno do zrozumienia, iż każdy z sowieckich liderów po Stalinie czytał akta i wiedział, co się stało w Katyniu. - Koperty były potem znów pieczętowane i odkładane na półkę - dodaje archiwista.

Jego zdaniem polscy i rosyjscy badacze powinni przeprowadzić wspólne dochodzenie w sprawie listy ofiar, by "przywrócić prawdę każdemu nazwisku i odnaleźć wszystkich tych, których rozstrzelano w Katyniu".

Polska stara się przede wszystkim o ujawnienie m.in. ponad stu tomów akt dotyczących dochodzenia karnego w sprawie masakry katyńskiej.

Jednak jak podkreśla członek Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych prof. Wojciech Materski najważniejszym dokumentem, którego nie znamy, jest tzw. lista białoruska. - To ogromny dokument zawierający dane o prawie czterech tysiącach osób - mówi profesor. Historyk powątpiewa jednak, by prezydent Miedwiediew miał na myśli ujawnienie właśnie tych materiałów.

Z kolei prof. Daria Nałęcz, również członkini polsko-rosyjskiej grupy podkreśla, że polscy historycy nadal czekają na listę białoruską oraz na akta osób bezpośrednio odpowiedzialnych za wykonanie zbrodni. Brakuje też teczek personalnych osób zamordowanych.

Karolina Wrońska, Tony Halpin, Moskwa"The Times"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto