Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joseph Ratzinger oskarżany o to, że wiedział o pedofilii i ją ukrywał

Łukasz Słapek, John Follain
List papieża niczego nie załatwia - twierdzą przedstawiciele organizacji zrzeszających ofiary księŻy - pedofili w Irlandii. Przyznają jednak, że odniesienie się wprost do tego problemu to niezwykle ważny gest.

Nie ukrywają jednak, że osoby, które jako dzieci były seksualnie wykorzystywane przez osoby duchowne, liczyły na więcej. - Ofiary miały nadzieję, że nastąpi przyznanie się do stosowania ordynarnych sposobów, jakich wobec nich używano, kiedy próbowały zainteresować swoimi doświadczeniami władze kościelne - mówi dyrektor jednej z takich organizacji Maeve Lewis.

- Papież przegapił znakomitą możliwość, by zająć się istotą skandalu związanego z przypadkami molestowania wśród duchownych, czyli umyślną polityką najwyższych hierarchów Kościoła polegającą na ochronie przestępców seksualnych i tym samym narażaniu dzieci. Skoro Kościół nie jest w stanie uznać tej fundamentalnej prawdy, to znaczy, że wciąż zaprzecza - ocenia Lewis, która dodała, że słowa Benedykta XVI nie dotyczyły krycia sprawców, ale wykorzystywania. Tymczasem, jak mówi Lewis, większość księży nie dopuszczała się molestowania, lecz doprowadzała do niego poprzez tuszowanie sprawy.

- To za owo tuszowanie powinni przeprosić - tłumaczy Andrew Madden, który w 1995 roku jako pierwszy wygrał proces o molestowanie seksualne przeciwko Kościołowi. Mimo to według organizacji Irish Survivors of Child Abuse reprezentującej ofiary molestowania seksualnego papieski list zawiera pozytywne elementy. Przede wszystkim po raz pierwszy wyrażono skruchę. - Wydaje się, że przekaz ten świadczy o szczerej woli przeprowadzenia zmian w Kościele. Pierwszy raz usłyszeliśmy przeprosiny i to jest ważne - zauważa rzecznik organizacji John Kelly. - Czy ktokolwiek zostanie pociągnięty do odpowiedzialności? Z tego, co zrozumiałem ze słów papieża, na to wygląda. To jest dobry sygnał, ale potrzebujemy wyjaśnienia - dodaje Kelly.

Cieniem, który kładzie się na papieskim liście, jest również sama przeszłość Benedykta XVI, który jako Joseph Ratzinger sprawował funkcję arcybiskupa Monachium i Fryzji. Ratzinger chciał, aby oskarżony o molestowanie nieletnich ks. Peter Hullermann przeszedł intensywną terapię, a nie był odsuwany od posługi. Psychiatrzy jednak szybko orzekli, iż mają do czynienia z przypadkiem, który nie rokuje żadnej poprawy.
- Oświadczyłem przedstawicielom Kościoła, iż Hullermannowi nie można znowu pozwolić na pracę z dziećmi - powiedział w wywiadzie dla gazety "The Sunday Times" Werner Huth, który pamięta dobrze wciąż tamtą sprawę. - Tamten ksiądz miał problem alkoholowy. Napaści na tle seksualnym na dzieci podejmował właśnie przede wszystkim wtedy, gdy znajdował się pod wpływem alkoholu - mówi o Hullermannie Huth. Ostrzeżenia psychiatry jednak zignorowano. Księdzu pozwolono wrócić do posługi, a następnie nawet uczyć religii w miejscowej szkole publicznej.

Hullermann wkrótce znowu popadł w kłopoty. Pił, pokazywał chłopcom pornograficzne kasety wideo, a później ich molestował. Skazano go za napastowanie seksualne nieletnich i ukarano grzywną.
Jednak nawet taki obrót sprawy nie zakończył jego "kariery" w Kościele. Po okresie dozoru sądowego kontynuował posługę duszpasterską. Między innymi wśród ministrantów.

Jako ksiądz wciąż działał jeszcze do ostatniego poniedziałku. Wtedy to 62-letniego dziś Hullermanna zawieszono w wykonywaniu posługi kapłańskiej w bawarskim kurorcie Bad Tolz. Powód? Złamanie w 2008 roku kościelnego nakazu jakiejkolwiek pracy czy zbliżania się do dzieci.

Zdaniem specjalizującego się w tematyce watykańskiej publicysty Giancarla Zizoli jest "bardzo prawdopodobne", iż Ratzinger na bieżąco otrzymywał informacje na ten temat. - Arcybiskup jest odpowiedzialny za całą diecezję. Urzędnicy kościelni odpowiadają przed nim bezpośrednio - mówił Zizoli, dodając, że Joseph Ratzinger wiedział więcej, niż się dziś uznaje. Podobnego zdania jest Hans Küng - szwajcarski teolog i czołowy dziś dysydent w kościele katolickim. W przeszłości razem z obecnym papieżem prowadził wykłady na uniwersytecie w niemieckiej Tybindze. W ubiegłym tygodniu w kilku europejskich dziennikach ukazał się artykuł Künga. Zarzuca on Benedyktowi XVI, iż wiedział o seksualnym molestowaniu chłopców z kościelnego chóru w Ratyzbonie - tak zwanych katedralnych wróbelków. Jego kapelmistrzem w latach 1964-1994 był brat papieża 86-letni dziś Georg Ratzinger. Sam przyszły Ojciec Święty wykładał tam teologię.

Tamta sprawa rozbudziła również pytania o reakcję samego Benedykta XVI na coraz częstsze oskarżenia o przypadki pedofilii w Kościele, gdy to od niego zależał los duchownych oskarżanych wprost o pedofilię. Według autorów raportu opublikowanego w opiniotwórczym niemieckim tygodniku "Der Spiegel" obecny papież wiedział o oskarżeniach wobec ks. Hullermanna już w 1980 roku. Postanowił jednak nie zgłaszać sprawy na policję. Opublikowany papieski list, który w niedzielę odczytano we wszystkich irlandzkich kościołach, był kulminacją dekad zarzutów o seksualne molestowanie nieletnich przez księży. Odebrano go zresztą jako sygnał dla całego Kościoła, nie tylko irlandzkiego. Papież wprost gani irlandzkich biskupów za "ciężkie błędy w ocenie sytuacji i brak reakcji ze strony przywództwa kościelnego" w kwestii przypadków molestowania. Benedykt XVI nie zapowiada jednak żadnych dymisji.

W ubiegłym tygodniu brytyjska prasa ujawniła, iż w 1975 roku prymas Irlandii kardynał Sean Brady brał udział w posiedzeniu tajnego trybunału, w trakcie którego doprowadzono do tego, że dwójka molestowanych seksualnie przez księży dzieci musiała złożyć śluby milczenia. List papieski oznacza, iż zachowa on swoje stanowisko.

Benedykt XVI nie nakazuje też biskupom i księżom zawiadamiania - w momencie dowiedzenia się przez nich - policji o wszelkich przypadkach nadużyć na tle seksualnym. Tego zaś domagały się irlandzkie grupy zrzeszające ofiary molestowania ze strony duchowieństwa.

List papieski nie uśmierzył większości nagromadzonego wśród irlandzkich wiernych gniewu i oburzenia. Andrew Madden - jako pierwszy po dojściu do porozumienia z Kościołem publicznie przyznał się, iż był molestowany - oświadczył, że czuje się głęboko zawiedziony. Jego zdaniem papieski list w ogóle nie uznaje istnienia jakiejkolwiek aktywnej roli odegranej przez duchowych przywódców irlandzkiego Kościoła w procederze ukrywania przypadków seksualnego molestowania nieletnich przez księży.

- Papież nie przyznaje się do jakiekolwiek swojego udziału w zatajaniu sprawy. Głęboko przeprasza za to, co zrobili inni, ale nie z to, co sam uczynił - mówi Madden.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto