Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gwałciciel może zacząć zabijać

Joanna Berendt
Agresja sprawcy coraz bardziej narasta, odstępy czasu między atakami są coraz krótsze. Czuje się zupełnie bezkarny - mówi Teresa Gens, psycholog sądowy w rozmowie z Joanną Berendt.

Myśli Pani, że w Zielonej Górze mamy do czynienia z jednym sprawcą czy z większą ich ilością?
Obszar, na którym miały miejsce napady, wydaje się być zbyt rozległy dla jednej osoby, chyba że mówilibyśmy o osobniku bardzo sprawnie się poruszającym. Z doniesień mediów jednak wnioskuję, że mamy do czynienia z jednym sprawcą, który stanowi psychopatologiczną oś tych napadów, a obok niego działa albo kilku pojedynczych naśladowców lub cała grupa.

Jak zatem ująć sprawcę czy też sprawców?
Na miejscu powinien być zatrudniony psycholog profiler, który na podstawie modus operandi - czyli typowego sposobu działania - sprawcy czy też sprawców ustala, kto może być w grupie osób podejrzanych. Osoby, które by się w tej grupie znalazły, powinny zostać zatrzymane i na tę okoliczność przesłuchane. Czasem w wyniku indywidualnych przesłuchań sprawca może zostać wyłoniony. Jest tylko jeden problem - ofiary zawsze powinny być bezpośrednio po napadzie czy gwałcie szczegółowo przesłuchiwane.

Bo z czasem zapomina się o ważnych detalach?
Tak, a to zazwyczaj w tych detalach kryje się sprawca. To te detale odpowiadają na pytanie, czy mamy do czynienia z frustratem, sadystą, kimś o poważnych zaburzeniach seksualnych czy kimś, kto swoje niepowodzenia w życiu osobistym próbuje sobie w tak brutalny sposób rekompensować. Ofiarami ataków są przecież głównie bardzo młode kobiety, ta ostatnia hipoteza jest więc dość prawdopodobna.

W jaki sposób ten sprawca działa?
Przedwczoraj miałam okazję wysłuchać relacji jednej z ofiar, która w sposób bardzo szczegółowy opisała napastnika - jego wygląd, wzrost, zapach. Jak się okazało, napadnięta kobieta powinna była umieć się obronić, bo chodziła na kursy karate. Z tego też można wywnioskować, że napastnik jest osobą bardzo brutalną, szybką i skuteczną, bo np. sam zna jakieś sztuki walki. To także może być istotna w śledztwie poszlaka.

A jeżeli to jest jednak grupa?
To trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie więzi łączą jej członków. Czy jest to grupa zadaniowa czy raczej grupa zada-niowo-zabawowa. Tak często się dzieje, że do jednego sprawcy dołączają naśladowcy. Tego typu zdarzenia w pewnych spatologizowanych grupach naszego społeczeństwa postrzegane są jako zabawa.

Czy fakt, że ofiary są raz gwałcone, a innym razem "tylko" okaleczane, potwierdza, że sprawców jest więcej?
Niekoniecznie. Bazując na tym, co podają media, wnioskuję, że głównym celem sprawcy czy sprawców jest jak największe wystraszenie ofiar, co skutkuje albo gwałtem, albo okaleczeniem. Ale nie o wystraszenie tylko tu chodzi - ranienie ostrym narzędziem ewidentnie ma prowadzić przecież do zagrożenia zdrowia czy nawet życia. Trzeba też założyć, że napastnik czy napastnicy nie zawsze też zrealizowali swój cel, bo mogli zostać spłoszeni przez osoby trzecie.

Myśli Pani, że sprawca pochodzi z Zielonej Góry?
Jest to stosunkowo niewielkie środowisko, w którym ten człowiek czy ci ludzie działają bez przeszkód już ponad miesiąc. Jestem więc przekonana, że on czy oni muszą pochodzić ze środowiska lokalnego. Miejsca, w których dokonywane są napady, są bardzo charakterystyczne, podobnie jak i godziny, w których do nich dochodzi. Czasem są to godziny poranne, innym razem popołudniowe. Fakt, że bezkarnie czuje się, atakując dziewczynę na klatce schodowej, może świadczyć o tym, że wcześniej obserwuje on dane miejsce i ofiary.

Czyli gwałciciel nie będzie się raczej przenosił do innego miasta powodowany np. strachem przed ujęciem?
Strach tylko uatrakcyjnia te napady. Adrenalina jest tu bardzo istotnym, nieodzownym wręcz czynnikiem. Tę osobę czy osoby napędza samo dążenie do jakiegoś psychopatologicznego celu. Skutek natomiast w postaci aresztowania i wymierzenia kary jest czymś bardzo odległym i abstrakcyjnym. Ważne jest to, co robię tu i teraz, i przyjemność, którą daje mi zaszczucie całego środowiska. Na pewno ta osoba bacznie obserwuje medialne doniesienia na swój temat i czerpie z nich przyjemność.

Czyli on rzeczywiście prowadzi także jakąś grę z policją?
Oczywiście. W jego działaniach widać ogromną determinację i konsekwencję. Posługiwanie się z kolei narzędziami ostrymi świadczy o pewnym deficycie lęku.
Może to być jeden sprawca, który stanowi oś napadów, a wokół jest grupa jego naśladowców
Czy istnieje możliwość, że sprawca posunie się dalej i dojdzie do zbrodni?
Jest to wysoce prawdopodobne. Agresja w tym przypadku eskaluje, rośnie. Świadczy o tym też fakt, że interwały, czyli przerwy między kolejnymi atakami, stają się coraz krótsze. Sprawca czy sprawcy zaczynają czuć się coraz bardziej bezkarni. Z czasem, jak będzie zacieśniał się wokół sprawcy krąg, może on czy oni chcieć uciszać swoje ofiary.

Co z portretami pamięciowy-mi, których mamy więcej niż jeden. Może to przesądza o tym, że sprawców jest więcej?
Nie. W sytuacjach bardzo stresujących nie zapamiętujemy wszystkich szczegółów. Trzeba popatrzeć bardziej na nie pod kątem tego, co je łączy, niż tego co je różni. Poza tym możemy mieć tutaj także do czynienia ze zjawiskiem artefaktu. Osoby, które teraz są ofiarami napadów, znają już ten portret pamięciowy i może on im się nakładać na to, co faktycznie widziały one u sprawcy. Dlatego tak szalenie ważne są detale. Szczególnie ważne byłoby także porozmawianie z ofiarami na temat samego aktu seksualnego, bo być może w jego trakcie pojawiały się też i inne czynności, które byłyby znaczące. Nie zawsze jest to bowiem tylko gwałt dosłownie płciowy. Sprawca bądź sprawcy mogą używać też represantów, czyli przedmiotów, które są dla nich substytutami penisa.

Z czego wynika to, że sprawca nie został jeszcze ujęty, chociaż zaangażowano wszystkie organy ścigania?
Najwyraźniej mamy do czynienia z kimś o dużym sprycie czy zdolnościach maskowania się - mówię teraz o sprawcy, który jest osią tych napadów. To może być w ogóle osoba wcześniej nienotowana, która dopiero w wyniku jakiś życiowych zawirowań ujawniła psychopatologiczne skłonności. Nie mówiłabym o jakiejś specjalnej inteligencji społecznej, bo rozmawiamy o kimś, kto w bardzo brutalny sposób realizuje swoją potrzebę kontaktu z drugim człowiekiem. Jeżeli może być tu mowa o jakiejś inteligencji, to tylko operacyjnej. Prawdopodobnie bowiem znakomicie wtapia się on w otoczenie, bynajmniej nie będąc osobą o demonicznym wyglądzie. Może być on z wyglądu zupełnie niepozorny, prowadzący zupełnie niepozorny styl życia. Napady mają miejsce w różnych godzinach, z czego można wnioskować, że ta osoba może mieć więc nienormowane godziny pracy albo może przemieszczać się służbowo.

Istnieje możliwość, że się zmęczy i odda w ręce policji?
Nie. Co najwyżej w wyniku jakiegoś wydarzenia te działania mogą ustać. Ale tylko chwilowo, bo za jakiś czas wybuchną ponownie - być może w innym miejscu. Dlatego tak ważne jest, aby go teraz ująć, bo problem w tym człowieku nie zniknie, a agresja tylko będzie narastać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto