Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Banki biorą pieniądze za to, że do nas dzwonią

Joanna Pieńczykowska
Jeden telefon przypominający z banku i już do sumy twojego zadłużenia zostaje doliczona kwota 35 zł, jeden list z upomnieniem i płacisz 50 zł więcej.

Takie właśnie opłaty niektóre polskie banki pobierają od klientów, którzy spóźnili się ze spłatą rat kredytów gotówkowych - wynika z raportu, jaki sporządził portal AlertFinansowy.pl. Co gorsza, wygórowane opłaty znacznie przewyższające koszty wysłania i sporządzenia listu stosuje większość banków.

- Pewnego razu wpłaciłem ratę kredytu w ostatnim dniu, niestety, została zaksięgowana po dwóch dniach. Ale ja już następnego dnia rano miałem telefon informujący o mojej zaległości wraz z informacją, że oprócz odsetek karnych za monit zapłacę bankowi dodatkowe 20 zł - opowiada swoje osobiste doświadczenia Artur Skoneczko, redaktor naczelny portalu Alert Finansowy.

Alert Finansowy dokładnie sprawdził w 36 bankach wysokość opłat pobieranych od osób spóźniających się z płatnością rat. Okazało się, że takie opłaty stosuje większość banków. - Nie chodzi tutaj o wysokość odsetek, bo te są oczywiste, ale o dodatkowe opłaty za listy i telefony z przypomnieniem. Wiele z tych banków zrobiło sobie dochodowy interes - mówi Skoneczko. - Listy przypominające wysyłają wszystkie ankietowane przez nas banki. Rekordzistami wśród banków są Getin, BRE Bank i HSBC. Każą sobie płacić aż 50 zł za list!

W środku stawki jest MultiBank. Za telefon pobiera 5 zł, a wysłanie listu kosztuje 25 zł. - Czynności windykacyjne wymagają stałego monitoringu, zaangażowania zasobów i prowadzenia postępowania administracyjnego. Ustalone stawki pozwalają pokryć te koszty. Bankowi zależy przede wszystkim na tym, by klienci terminowo spłacali swoje zobowiązania. Opłaty windykacyjne nie są traktowane jako źródło przychodów - tłumaczy Mateusz Żelechowski, rzecznik MultiBanku. Pozytywnie wyróżnia się AIG, które za wysłanie nam powiadomienia listem zwykłym naliczy 5,2 zł, a za list polecony 8,8 zł.Nieźle na tle innych wyglądają Lukas i DnB Nord z 15 zł za listowne powiadomienie o zaległościach. Rzadziej stosowane jest przypomnienie telefoniczne. Za tego rodzaju monit najwięcej życzy sobie Citibank Handlowy - za jeden telefon przypominający bank kasuje dodatkowe 35 zł, natomiast Alior i Bank Pocztowy wezmą koszt połączenia na siebie. - Trzeba też wspomnieć, że nie wszystkie banki korzystają z tej formy powiadomienia o zaległościach. Na 36 ankietowanych przez Alert Finansowy banków, z monitów telefonicznych korzysta mniej niż połowa - mówi Artur Skoneczko.

Zdaniem analityków metodę dodatkowego zarobkowania stosuje coraz więcej banków. - Rzeczywiście, w ostatnim okresie niepokojące zjawisko rozpowszechniło się. Kiedyś tylko nieliczne banki, specjalizujące się w szybkim udzielaniu kredytów, chciały sobie w ten sposób zrekompensować wysokie ryzyko, a teraz stosuje ten dodatkowy sposób zarobkowania coraz więcej instytucji - mówi Paweł Majtkowski, główny analityk Expandera. Jego zdaniem sprawą zbyt wygórowanych rat powinien zająć się UOKiK. - Niepokojące, że wysokość rat znacznie przekracza koszty wysłania listu czy wykonania telefonu. Jeśli więc bank wykona kilka takich monitów, to okazać się może, że klient, który zaciągnął kilkaset złotych kredytu, a spóźnił się ze spłatą raty o znaczny czas lub kilkakrotnie, to szybko może nawet podwoić swoje zadłużenie - mówi Majtkowski.

UOKiK przyznaje, że wysokością opłat jeszcze się nie zajmował. Jednak sama opłata jest legalna, o ile klient został poinformowany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto