MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Leszczewka (gm. Suwałki) nie mogą korzystać z jeziora

Helena Wysocka
Helena Wysocka
Mieszkańcy turystycznej wsi Leszczewek (gm. Suwałki) zostali pozbawieni dostępu do jeziora. - Znamy problem i zastanawiamy się jak go rozwiązać - mówi wójt Zbigniew Mackiewicz.

W Leszczewku jezioro jest niewielkie ale od lat wszyscy mieli do niego dostęp.

- Nie tylko kąpaliśmy się lecz też poiliśmy bydło, a strażacy czerpali wodę - opowiadają we wsi. - Ci, którzy nie mają gospodarstw tuż przy wodzie też korzystali z akwenu. Dochodzili do niego poprzez niewielką "plażę".

Mieszkańcy byli przekonani, że należy ona do gminy lub Wigierskiego Parku Narodowego. Tymczasem w minionym roku Brygida i Mirosław Ż. mieszkający tuż przy jeziorze i ogólnodostępnej "plaży" wystąpili do sądu o zasiedzenie terenu. Przy tej okazji musieli wytyczyć grunt i wówczas okazało się, że niemal cała działka, z której korzystali mieszkańcy Leszczewka oraz turyści jest ich własnością.

- Zasiedzenie nie dotyczyło tego ogólnodostępnego terenu lecz innych powierzchni - zastrzega Zbigniew Huszcza, dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego.

Państwo Ż. ogrodzili teren, a na stodole zawiesili kamery, by kontrolować czy na ich działkę nikt nie wchodzi. Problem w tym, że mieszkańcy zostali odcięci od jeziora.

- Nie mamy wejścia na plażę i nie możemy przejść wokół jeziora - mówią. - W przeszłości była tam ścieżka, a dziś płoty dochodzą do wody.

Rzeczywiście, w gospodarstwie Ż. metalowa, ciężka brama utrudnia przejście przy wodzie. Gospodarze mówią, że przepuszczą kogo zechcą i nie zawsze.

- Nasze jest - krzyczy gospodyni. - Wynocha stąd, bo wezwę policję.

Sprawą zainteresowało się Wigierskie Stowarzyszenie Turystyczne.

- Z jednej strony zachęcamy turystów do wypoczynku, a z drugiej ich zniechęcamy - mówi prezes stowarzyszenia Halina Ołownia. - Kto zechce wypoczywać we wsi, gdzie na jezioro można popatrzeć tylko z daleka?

Wójt Zbigniew Mackiewicz mówi, że sytuacja łatwa nie jest. Gmina chciała odkupić od państwa Ż. kawałek ziemi lecz się nie zgodzili.

- Szukamy innych rozwiązań - dodaje włodarz. - Tym bardziej, że na jeziorze chcieliśmy zamontować pływający pomost. Mamy już załatwione formalności ale w sytuacji, gdy dostęp do jeziora jest ograniczony to inwestycja traci sens.

Wójt zapowiada, że wystąpi do inspektora nadzoru budowlanego z prośbą, by sprawdził czy betonowy płot został postawiony zgodnie z zapisami planu zagospodarowania przestrzennego. A brakiem dostępu do jeziora zainteresuje organy ścigania.

- Prawo wodne reguluje, że 1,5-metrowy pas wokół jeziora musi być ogólnodostępny - przypomina wójt. - Mieszkańcy są zobowiązani do przestrzegania prawa.

Chcieliśmy zapytać Brygidę Ż. dlaczego utrudnia życie mieszkańcom, ale nie chciała rozmawiać.
Do sprawy wrócimy.

Czym jest długi COVID-19?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto