W Leszczewku jezioro jest niewielkie ale od lat wszyscy mieli do niego dostęp.
- Nie tylko kąpaliśmy się lecz też poiliśmy bydło, a strażacy czerpali wodę - opowiadają we wsi. - Ci, którzy nie mają gospodarstw tuż przy wodzie też korzystali z akwenu. Dochodzili do niego poprzez niewielką "plażę".
Mieszkańcy byli przekonani, że należy ona do gminy lub Wigierskiego Parku Narodowego. Tymczasem w minionym roku Brygida i Mirosław Ż. mieszkający tuż przy jeziorze i ogólnodostępnej "plaży" wystąpili do sądu o zasiedzenie terenu. Przy tej okazji musieli wytyczyć grunt i wówczas okazało się, że niemal cała działka, z której korzystali mieszkańcy Leszczewka oraz turyści jest ich własnością.
- Zasiedzenie nie dotyczyło tego ogólnodostępnego terenu lecz innych powierzchni - zastrzega Zbigniew Huszcza, dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego.
Państwo Ż. ogrodzili teren, a na stodole zawiesili kamery, by kontrolować czy na ich działkę nikt nie wchodzi. Problem w tym, że mieszkańcy zostali odcięci od jeziora.
- Nie mamy wejścia na plażę i nie możemy przejść wokół jeziora - mówią. - W przeszłości była tam ścieżka, a dziś płoty dochodzą do wody.
Rzeczywiście, w gospodarstwie Ż. metalowa, ciężka brama utrudnia przejście przy wodzie. Gospodarze mówią, że przepuszczą kogo zechcą i nie zawsze.
- Nasze jest - krzyczy gospodyni. - Wynocha stąd, bo wezwę policję.
Sprawą zainteresowało się Wigierskie Stowarzyszenie Turystyczne.
- Z jednej strony zachęcamy turystów do wypoczynku, a z drugiej ich zniechęcamy - mówi prezes stowarzyszenia Halina Ołownia. - Kto zechce wypoczywać we wsi, gdzie na jezioro można popatrzeć tylko z daleka?
Wójt Zbigniew Mackiewicz mówi, że sytuacja łatwa nie jest. Gmina chciała odkupić od państwa Ż. kawałek ziemi lecz się nie zgodzili.
- Szukamy innych rozwiązań - dodaje włodarz. - Tym bardziej, że na jeziorze chcieliśmy zamontować pływający pomost. Mamy już załatwione formalności ale w sytuacji, gdy dostęp do jeziora jest ograniczony to inwestycja traci sens.
Wójt zapowiada, że wystąpi do inspektora nadzoru budowlanego z prośbą, by sprawdził czy betonowy płot został postawiony zgodnie z zapisami planu zagospodarowania przestrzennego. A brakiem dostępu do jeziora zainteresuje organy ścigania.
- Prawo wodne reguluje, że 1,5-metrowy pas wokół jeziora musi być ogólnodostępny - przypomina wójt. - Mieszkańcy są zobowiązani do przestrzegania prawa.
Chcieliśmy zapytać Brygidę Ż. dlaczego utrudnia życie mieszkańcom, ale nie chciała rozmawiać.
Do sprawy wrócimy.
Czym jest długi COVID-19?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?