Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na jeziorze w Wiżajnach uwięzione w sieci ryby padają z głodu albo przymarzają do lodu [ZDJECIA]

hel
W jeziorze zamarzła woda, a w niej pozostały sieci i uwięzione ryby. Dzierżawca akwenu tłumaczy, że to zdarzenie losowe. Sieci nie może wyjąć, bo lód jest zbyt kruchy

- Sieci nie trzeba zbierać, wystarczy je podwiązać – ripostuje Jerzy Korszuń, komendant Straży Rybackiej w Suwałkach. – A w tym celu nie trzeba kuć lodu. Należy wykonać w nim tylko otwory.
Dodaje, że sytuacja jest poważna, ponieważ dzisiaj (1 stycznia) rozpoczął się okres ochronny na szczupaka. Ten gatunek też wpada w „pułapkę”, a łowienie w okresie ochronnym to nic innego jak złamanie prawa.

Suwalczanie powitali Nowy Rok. Zobacz, jak się bawili [ZDJECIA]

Chodzi o akwen w Wiżajnach, który od lat jest dzierżawiony przez Huberta F. W minionym miesiącu dzierżawca zarzucił sieci, ale ich nie zebrał, ponieważ temperatura spadła i woda zamarzła.
– Od kilku tygodni w wodzie znajduje się około dwóch kilometrów sieci, od wsi Wiłkupie po Burniszki – twierdzi nasz Czytelnik. – A w nich siedzą ryby, które są uwięzione i zdychają z głodu, albo przymarzły do lodu. Mało tego, do tych sieci ciągle wpadają kolejne. Trudno ocenić, czy to barbarzyństwo, czy tylko bezmyślność.
Mieszkańcy Wiżajn zaalarmowali Straż Rybacką.
– Rzeczywiście taka sytuacja ma miejsce – przyznaje komendant Koruszuń. – Dzierżawca powinien przewidzieć, że na tak płytkim akwenie woda może szybko zamarznąć.
Sprawą zainteresowali się pracownicy urzędu marszałkowskiego oraz Wody Polskie, które są właścicielami jezior i w gestii tej instytucji pozostaje decyzja m.in. o rozwiązaniu umowy z dzierżawcą. Czy tak się stanie, nie wiadomo. W poniedziałek rzecznik prasowy Wód Polskich nie odpowiedział nam na pytania.
Tymczasem dzierżawca jeziora nie ma sobie nic do zarzucenia. Mówi, że chciał odłowić ryby przed świętami i nie przewidział, że aż tak spadnie temperatura.
– To ja ponoszę wymierne straty – przekonuje Hubert F. – Zarybiam to jezioro i mam prawo do odłowu oraz sprzedaży ryb.
Tymczasem nie było ani ryb, ani nie będzie sieci. Bo te, które znajdują się w wodzie, jak twierdzi Hubert F., nie nadają się już do użytku.
– Monitorujemy sytuację – zapewnia. – Sukcesywnie wyciągam sieci, które można ale lód jest bardzo cienki. Przecież nie mogę kazać pracownikom, aby na niego weszli i się potopili.

**Zobacz koniecznie: Mały ZUS dla przedsiębiorców[/i]

**

Nie wiadomo więc kiedy wszystkie sieci zostaną wybrane z wody. W ocenie Huberta F. nie ma to większego znaczenia. – One są już zamulone i stanowią coś w rodzaju płotu. Ryby od niego się „odbijają” – przekonuje. – To co teraz się dzieje to nic innego jak nagonka i nie ma nic wspólnego z dobrem jeziora.
Ale nasi Czytelnicy mają odmienne zdanie. Twierdzą, że ryby wciąż wpadają w pułapkę. A poza tym, gdy lód puści martwe ryby zanieczyszczą wodę.

Tu oglądasz: Koniec L4. Czas na e-zwolnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na suwalki.naszemiasto.pl Nasze Miasto