Rzecznik praw konsumenta mówi, że sklepowa naruszyła obowiązujące przepisy. - Być może nie była upoważniona do podania prywatnego telefonu właściciela, ale miała obowiązek wskazania innej formy kontaktu, np. adresu mailowego - wyjaśnia Grażyna Kuklińska.
Dodaje, że konsument zawsze ma prawo wyrazić swoją opinię na temat sklepu, czy poskarżyć się na jego obsługę, albo jakość oferowanego towaru.
Do awantury w sklepie zlokalizowanym na osiedlu Północ doszło w minioną środę po południu. W placówce, która oferuje produkty spożywcze i przemysłowe zebrało się wielu klientów.
- Ludzie robili zakupy przed długim weekendem - opowiada Grażyna P. - A w sklepie były zaledwie trzy ekspedientki. Dwie z nich pracowały jak przysłowiowe mrówki w dziale mięsnym, a trzecia obsługiwała kasę fiskalną, przy której ustawiła się bardzo długa kolejka.
Suwalczanka mówi, że cierpliwie czekała ponad pół godziny, a gdy kolejka się nie przesuwała zaczęła prosić kasjerkę, aby wezwała koleżankę na pomoc. Ale stojąca za ladą kobieta tylko wzruszyła ramionami i dalej robiła swoje. Grażyna P. przeszła więc do działu mięsnego i tam zażądała kontaktu z kierownikiem sklepu. W odpowiedzi usłyszała, że nie ma takiej osoby.
Zobacz też Jak kręcono trylogię "U Pana Boga..."? Unikatowe zdjęcia z planu kultowej komedii Jacka Bromskiego
- Zdziwiłam się, ale nie ustępowałam - opowiada. - Zażądałam numeru telefonu do właściciela, ale ekspedientka stwierdziła, że nie ma. A nawet gdyby miała to i tak by nie udostępniła, ponieważ nie jest do tego upoważniona.
Podobno dodała, że jeśli komuś nie podoba się sposób obsługi, to niech idzie do drugiego sklepu.
- Rzuciła: nie rozdwoimy się - precyzuje nasza Czytelniczka. - Rozumiem, że trzy osoby na taki wielki sklep to zdecydowanie za mało. Ale zwiększenie obsady pozostaje w gestii właściciela i stąd wzięła się moja prośba o kontakt. Być może po kilku takich sygnałach zatrudniłby więcej osób. Przynajmniej przed długimi weekendami.
G. Kuklińska wyjaśnia, że w niektórych sklepach wciąż znajdują się tzw. księgi skarg, do których klienci mogą wpisać swoje uwagi, czy pochwały. A jeśli takiego dokumentu nie ma to pracownicy sklepu muszą umożliwić kontakt z właścicielem. Telefoniczny, mailowy, albo podać adres, na który można byłoby wysłać list.
- Rzeczywiście numeru prywatnego telefonu, bez upoważnienia podawać nie może - dodaje rozmówczyni. - Ale też nie ma prawa ignorować klienta, czy odsyłać do innego sklepu. Każdy ma prawo kupować tam, gdzie chce.
Suwałki. Parkowanie Litwina przed Biedronką
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?